Brak chęci rządzących, do egzekwowania prawa i sprawiedliwości?
– Wyrokami polskich sądów będę tapetował ściany w pokoju – mówi z goryczą 96-letni Stanisław Zalewski, były więzień obozu w Auschwitz, prezes Związku Byłych Więźniów KL. Z pomocą prawników Stowarzyszenia Patria Nostra wytoczył on pozwy przeciwko dwóm bawarskim mediom (Mittelbayerischer Verlag KG i Bayerischer Rundfunk) za nazwanie Treblinki i Sobiboru „polskimi obozami zagłady”. Czy może się tak zdarzyć? Niestety, tak!
Już blisko 5 lat na wykonanie w RFN czeka wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 2016r. zobowiązujący niemiecką telewizję ZDF do przeprosin Karola Tendery – obozowego kolegi Stanisława Zalewskiego – za obelgę „Auschwitz polskim obozem zagłady”.
„Szlaban” na wykonanie wyroku na terenie Niemiec postawił Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe (BGH) w 2018 roku. Kłamstwo „polskich obozów” uznał on za „cudzą opinię”. Zdaniem BGH, ZDF poprzez wykonanie obowiązku przeprosin byłby zmuszony do publikacji i sygnowania „cudzej opinii”. Łamiąc tym samym konstytucyjne normy niemieckiego prawa – wolność od głoszenia „cudzych opinii”. Pokrętne!
W walce o wykonanie wyroku, a co za tym idzie – niedeptanie europejskiego prawa, prawnicy Stowarzyszenia Patria Nostra dotarli już do kresu swoich możliwości.
Co zrobili?
Wnieśli skargę do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego… Wnieśli formalne petycje do Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego… Przygotowali wzór skargi do Komisji Europejskiej, którą podpisały setki, setki osób i organizacji społecznych… „Uruchomili” europosłów… Wszystko to bezskutecznie.
Smutnym zwieńczeniem była odpowiedź Very Jourovej, wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej. Wezwana, by KE skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w myśl art. 258 Traktatu o Funkcjonowaniu UE za rażące łamanie prawa przez Niemcy odpowiedziała (cyt.) – że „nie ma kompetencji do zajmowania się sprawą tego wyroku”. Wyroku, który w sposób oczywisty łamie europejskie prawo i zasadę wzajemnego bezwarunkowego uznawania orzeczeń, zapadłych w krajach UE.
– Nie możemy odpuszczać – mówi poseł Iwona Arent, która wspiera Stowarzyszenie Patria Nostra.
Niedawno, na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy wytknęła Panu Heiko Maasowi – szefowi niemieckiego MSZ, że bojkotując wyrok polskiego sądu w sprawie Karola Tendery wykazują, jak naprawdę wygląda „praworządność po niemiecku”…
W odpowiedzi usłyszała wiele słów o historii, szacunku i odpowiedzialności. I ani jednego słowa o blokowanym wyroku, o który pytała.
– To przelało czarę goryczy – denerwuje się poseł Iwona Arent. – Musimy sięgnąć po środek ostateczny.
2 marca 2021r. wystosowała interpelację do Premiera RP. Postuluje: skierowanie skargi do TSUE lub ETPCz, by podważyć wyrok Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe z 19 lipca 2018r. Wyrok, odbierający polskim obywatelom prawo do przymusowego wykonywania na terenie Niemiec orzeczeń polskich sądów w sprawach o naruszenie ich dóbr osobistych.
Przedstawia argumenty. Każdy z nich brzmi jak akt oskarżenia:
– Sędziowie „z butami” wkroczyli w merytoryczną podstawę polskiego wyroku. Na własną rękę dokonali swoich ustaleń, sprzecznych z ustaleniami polskich sędziów, m. in. uznając, że nakazanie opublikowania przez ZDF przeprosin było zbyt surowe. Poczuli się jak kolejna, wyższa instancja sądowa nad polskimi sądami…
– Za sprzeczne z normami prawa niemieckiego uznali nakazanie przez Sąd „przeprosin” Karola Tendery, bo rzekomo niemiecki kodeks cywilny nie zna takiego słowa. Szok. Przecież taka forma usuwania skutków naruszenia dóbr osobistych jest uznawana przez ETPCz za zgodną z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. I to w dziesiątkach, jeśli nie setkach wyroków…
– Powołali się na klauzulę „porządku publicznego”, wskazując na kuriozalną koncepcję konstytucyjnego zakazu publikowania „nie swojej opinii”. Miałoby to w sposób oczywisty, rażący i wyjątkowy naruszać prawo niemieckie i europejskie…
– Jeśli tak, to dlaczego wcześniej niemieccy sędziowie z Sądu Krajowego w Moguncji, a potem z Wyższego Sądu Krajowego w Koblencji, uznający wcześniej wyrok do wykonania, nie dostrzegli tak rażących błędów? – dziwi się mec. Szymon Topa ze Stowarzyszenia Patria Nostra, uczestniczący w rozprawach przed tymi Sądami.
– Niestety, dopóki wyrok Sądu Najwyższego Niemiec (BGH) obowiązuje, to wszystkie niemieckie sądy – powagą jego autorytetu – będą uchylać się od uznawania na terenie Niemiec wyroków polskich sądów w sprawach o naruszenie dóbr osobistych – mówi mec. Lech Obara, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra. – To skandal! Stowarzyszenie samo wniesie stosowną skargę do Strasburga. Rząd mógłby nas w tym również samodzielnie wesprzeć, byśmy nie czekali kilka lat na wyrok. Orzeczenie ETPCz w Strasburgu może jedynie skrytykować, ale nie może uchylić niemieckiego wyroku. Uchylić go może tylko Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luxemburgu.
Tu zaś jest miejsce dla Rządu. Zgodnie z art. 259 Traktatu Europejskiego Państwo Polskie może wnieść sprawę do TSUE jeśli uzna, że inne państwo (tu RFN) uchybiło zobowiązaniom traktatowym. A uchybiło.
Skargę do TSUE poprzedzi wniosek do Komisji Europejskiej, by najpierw zajęła się tą sprawą. Ma na to 3 miesiące.
– Gdy KE zignoruje nawet Państwo Polskie, droga skargi do TSUE jest nie tylko prawem. Staje się wręcz moralnym i politycznym obowiązkiem – podsumowuje Stanisław Zalewski – prezes Związku Byłych Więźniów Obozów Koncentracyjnych.
Czekamy na ruch polskiego rządu.
Lech Obara, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra
Stanisław Zalewski, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych