PRAWDA O UWM

Wiemy poniższy tekst jest długi, ale przeczytajcie go PRZYJACIELE, ponieważ za chwilę, WY możecie być w tym miejscu!

Za chwilę usłyszycie od SŁONECZKA UNIWERSYTETU

ŚWIĄTECZNE, PŁYNĄCE Z GŁĘBI SERCA ŻYCZENIA!!!

CELEBRACJA WIELKIEGO TYGODNIA WEDŁUG PRZYBOROWSKIEGO!?

Kolegium Rektorskie
Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie.

Szanowni Państwo,                 

6 stycznia tego roku mój bezpośredni przełożony, Pan Sławomir Przybyliński zaprosił mnie do swojego gabinetu i przekazał informację mniej więcej takiej treści : „ Panie dyrektorze, trudne rozmowy, zmiany w ACK następują i zapadła decyzja o tym, że musimy się rozstać, dlatego wolę sam o tym powiedzieć. Są różne propozycje rozstania, na pewno decyzja zapadła, musimy się rozstać, decyzja zapadła”…….
Potem w dalszej części rozmowy otrzymałem informację o powodach, które wpłynęły na tak jednoznaczną decyzję, która dotyczy nie tylko odwołania z funkcji dyrektora jednostki UWM lecz także zwolnienia pracownika UWM.
Oto te argumenty przedstawione przez mojego przełożonego:
„ kwestia współpracy z różnymi osobami….., z różnymi podmiotami, relacje z różnymi osobami……”.
            Przypominam Państwu, że pełnię funkcję dyrektora Akademickiego Centrum Kultury, samodzielnej jednostki ogólnouczelnianej UWM w Olsztynie i odpowiadam za jej właściwe funkcjonowanie.
              Czyż to nie wymowny komunikat przekazany osobie, która od ponad 8 lat, nieprzerwanie i z oddaniem zasługującym co najmniej na szacunek, działa dla dobra Uniwersytetu, jej wspaniałych studentów oraz dobrego imienia ?
               Tak, komunikat jest wymowny, bo dla mnie, pracownika UWM zupełnie niespójny, ponieważ wszyscy uczestniczymy w pracach nad budowaniem w Uczelni kultury organizacyjnej oraz najwyższych standardów również w zakresie HR.
                 Uznałem, że winien jestem Państwu, w pierwszej kolejności Kolegium Rektorskiemu, a także Władzy Uniwersytetu, chociaż taką formę przekazania informacji, gdyż na rozmowę, która jest najlepszą formą komunikacji człowieka z człowiekiem nie miałem i nie mam szansy.
Oczywiście nie jestem w stanie w kilku, czy kilkunastu zdaniach opisać tego, czym jest jednostka, którą kieruję, jaką moc posiada w budowaniu siły, najpierw naszych studentów, a potem naszej Uczelni.
Postaram się jednak zwrócić Państwa uwagę na kilka elementów zrządzania, których byłem, jestem twórcą
i wykonawcą, a które bezsprzecznie budują siłę, o której wspomniałem.
                8 lat temu Akademickie Centrum Kultury było jednostką z kilkoma agendami, których działanie opierało się na mało zaplanowanych, kompletnie nieskoordynowanych działaniach studentów z pomocą garstki instruktorów, którzy byli zagubieni jak dzieci we mgle. Uzupełniając tylko, samodzielnym dyrektorem ACK jestem od 3 lat, wcześniej funkcje dzieliłem z Panią Ewą Kokoszko lub byłem pełniącym obowiązki podczas jej macierzyńskiej nieobecności.
               Pośród agend ACK działa wtedy oczywiście nasza reprezentacyjna grupa folklorystyczna ZPiT Kortowo. Zespół nie ma instruktora muzycznego o odpowiednim wykształceniu i kompetencjach, gotowego podjąć wezwanie do realizowania trudnych zadań, za to posiada osobę oddanej, wspomnianej już Ewy Kokoszko, kierownik i choreografa. Grupa z ogromnym potencjałem, jednak wtedy bardzo potrzebująca wsparcia nie tylko w kwestiach pozyskania kompetentnej kadry, ale również właściwego zarządzania. Pan Wiesław Jastrzębski, Dyrektor Gabinetu Rektora UWM i Ewa Kokoszko poprosili mnie po wielu rozmowach wstępnych o objęcie funkcji instruktora muzycznego. Zgodziłem się. Znając ogromny zakres pracy, jaką trzeba było wykonać, a także (obiektywnie)złą sytuację, jaka wtedy panowała w Zespole w części związanej z muzyką, zaproponowałem poważne zajęcie się tematem i  1 grudnia 2014 rozpocząłem pracę. Efekty były zauważalne i słyszalne już po kilku miesiącach, bo na Koncercie Jubileuszowym 45- lecia ZPiT Kortowo, bodajże 29 i 30 maja 2015 roku. Poprowadzenie przygotowanej i zbudowanej przeze mnie kapeli składającej się z 17 muzyków, grającej wspaniałe widowisko przyniosło spektakularny sukces. Przy okazji tego Jubileuszu włączyłem się również w realizację organizacji wydarzenia, mimo, że nie było to w zakresie moich obowiązków, a Pani Ewa Kokoszko, kierownik Zespołu po prostu potrzebowała tej pomocy. W niedługim czasie, kiedy okazało się, że moja wiedzai doświadczenia w zarządzaniu, przydają się nie tylko w pracy z muzykami kapeli ZPiT lecz także w wielu innych działaniach potrzebnych Zespołowi oraz Akademickiemu Centrum Kultury, moja aktywność i praca dla tych jednostek znacznie się rozwinęła. Robiłem to co trzeba było, nie zważając na to, że teoretycznie odpowiadam wyłącznie za muzykę w ZPiT Kortowo. Podsumowując (nie wchodząc w szczegóły zrealizowanych działań, bo one trwały, były trudne i często mało komfortowe), możemy powiedzieć, że dziś ZPiT „Kortowo” to grupa, którą Uniwersytet może się szczycić, a studenci działający w nim mają niepowtarzalną możliwość do wzrostu.
Jej artystyczny progres, szczególnie części muzycznej, za którą odpowiadałem przez ponad 5 lat, bez której ocena poziomu musiałaby być inna, doprowadził do tego, że dziś Kortowo postrzegane jest jak grupa zawodowców, posiada kadrę kompetentnych instruktorów, którzy znają swoją rolę i zadania, a co najważniejsze realizują je z pasją i oddaniem, mimo tego, że Uniwersytet będąc jednostką budżetową, ze swoimi realnymi możliwościami, nie jest w stanie zapewniać im warunków finansowych, jakich mogliby oczekiwać. To wynik ciężkiej pracy tych kilku lat, pracy wielu ludzi, a także mojej, mojego kierownictwa i serca, które zostawiam na Uniwersytecie.

Mamy, w roku 2015 Akademicką Orkiestrę Dętą, prowadzoną przez instruktora, który po godzinach swojej pełnowymiarowej (głównej) pracy, prowadzi próby tej grupy. Dzieje się to bez żadnego oddania, planu na jej rozwój i zwyczajnie działań, które mogłyby ich budować. Orkiestra, która od swojego powstania (rok 2008) nie wykazuje specjalnego rozwoju i raczej nie rokuje szans na rozwój, a jej członkowie, studenci stanowią grupę bez wspólnego celu i motywacji do działania, zaś artystycznie jest wtedy gotowa do uświetniania uroczystości chrześcijańskich na polecenie ówczesnych Władz Uniwersytetu. Tu oczywiście nie umniejszam niczego z rangi wspomnianych uroczystości. Orkiestra nie organizuje samodzielnie koncertów, nie wyjeżdża na festiwale, nie dba o rozwój, który powinien być motorem do działania, pracuje (odbywa próby) w warunkach niegodnych człowieka, w sali piwnicznej, bez wentylacji. Jej dyrygent nie jest tym wszystkim zainteresowany
i nie ukrywa się z takim przekazem. Nikt wcześniej nic z tym nie robił, ja natomiast nie miałem wątpliwości, że trzeba się tym zająć i oto zadbałem, doprowadzając do tego, że dziś mamy Orkiestrę Akademicką Uniwersytetu Warmińsko Muzycznego w Olsztynie, której rangę i poziom możecie Państwo ocenić po tym jak gra, jak działa, jak jest zorganizowana. Mamy dyrygenta, Rafała Krauze, wybranego i wspieranego przeze mnie, który z największym oddaniem realizuje kierunek określony wspólnie, przy wielu czynnikach, które mogłyby hamować ten rozwój. Oczywiście, jeśli chodzi o infrastrukturę dla działania grupy, to nadal nie jest idealnie, ale drobnymi krokami idziemy do przodu.
                   Jest na Uniwersytecie i wtedy w ACK Chór im. Prof. W. Wawrzyczka, grupa, która najdłużej działa dla Uczelni, wcześniej w ART.
Poziom Chóru, jego działalność pod dyrekcją Pan Palińskiego w kilku wcześniejszych latach był (nawet przez laików) oceniany bardzo źle. Tu również świadomość, konsekwencja, a także niełatwe decyzje zmieniły tą sytuację, przy moim wyraźnym udziale, mimo, że to wiązało się z wieloma konsekwencjami.
Dziś Uniwersytet, jego Chór ma nowego dyrygenta (dyrygentkę), która już w innej jednostce UWM realizuje działania, by wzrastać razem ze studentami.
                  Aby doprowadzić do tego co mamy dziś w trzech krótko opisanych grupach, musiały zapaść, zapadały decyzje przygotowane przeze mnie wspólnie z Władzami UWM, decyzje, przy których to ja miałem wiele nieprzespanych nocy i to ja jestem za nie odpowiedzialny, a jeśli odpowiedzialny, to również, mogę bez wahania powiedzieć, dumny.


                     Mamy kilka innych agend, które, jak wspomniałem działały bez specjalnego pomysłu, ani bez właściwej koordynacji ich działalności z misją Uniwersytetu, jednak z uroczą spontanicznością, jaka cechuje studentów.
Wśród nich wymienię tylko te kultowe: Skorpena, Jamnik, Akademicki Klub Turystyczny.
Wśród tych i innych nie wymienionych agend codziennie toczy się wiele działań, które doprowadziły do znacznej poprawy warunków do rozwoju kulturalnego studentów oraz standardów funkcjonowania
w strukturach Uniwersytetu oraz wymogów, również w zakresie administracji, które realizuje, przypomnę tylko, dwoje pracowników administracji: jeden specjalista oraz ja. Ten temat jednak pozostawię bez komentarzy.  
                   Dziś w Akademickim Centrum Kultury jest łącznie 13 grup, które działają podczas regularnych spotkań, organizowanych akcji, a ich działanie opiera się o ludzi kochających coś robić. Nie mamy tu ocen, promocji na kolejny semestr, ani, co najistotniejsze wynagrodzenia. Nasze agendy kultury opierają się na działalności studentów, z pomocą ludzi, którzy znacznie wspierają ich poczynania, a studentami byli. Prawdopodobnie bez nich część z agend by nie przetrwała.
W 13 grupach zrzeszamy dziś około 500 osób, z tego 369 osób to studenci, absolwenci lub pracownicy UWM,
a pozostali, to tak jak wcześniej wspomniałem, zapaleńcy, instruktorzy, współpracownicy, którzy wspierają kulturę studencką jednocześnie w niej uczestnicząc.
                   I mamy dziś Studio Wokalne UWM, które prowadzone przez oddaną osobę, niezwykle kompetentną, wykształconą i obdarzoną talentem Panią Urszulę Borejszo, wzrasta i nabiera poziomu, o którym wiele uczelni może tylko pomarzyć.  To wszystko dzieje się w ciągu niecałych trzech lat regularnych spotkań (również w warunkach epidemii). Gdyby nie praca, pasja i jeszcze raz praca nie byłoby to możliwe.
                 Wymieniając dokonania wokół ACK trudno nie wspomnieć o Teatrze Kloszart, który z idei rozwijanych i wspieranych w ostatnich latach przez Centrum zbudował grupę teatralną, realizując w minionym roku trzy spektakle, o których być może Państwo słyszeliście. Spektakle osiągnęły bardzo zadowalający zasięg i co najważniejsze ich odbiorcy, rzesze studentów, czekają na więcej.
                 W międzyczasie likwiduje się Studencki Klub Motocyklowy Tabun, powstaje i likwiduje się Liga Szuwarowa, a niewspomniane przeze mnie wcześniej z nazwy agendy: Zespół Sygnalistów Myśliwskich „Artemis”, Kortowski Klub Łuczników, Akademicki Klub Miłośników Fantastyki „Olifant”, Teatr Studencki „Cezar”, Yacht Klub UWM istnieją i według mojej oceny, rozwijają się, mimo zmagań z konsekwencjami prawie dwuletniej izolacji covidowej. Powstaje w ACK Uniwersytecka Drużyna Honeybadgers, grupa niezwykle energetycznej młodzieży kultywującej i rozwijającej kulturę studencką w oparciu o ciekawe, nietuzinkowe aktywności fizyczne.
                 Co do warunków w jakich do dziś pracuje Akademickie Centrum Kultury, to wspomnę, że niezwykle cenne było to, że mogliśmy funkcjonować, w ogóle,  a Władze Uniwersytetu, mimo realnych trudności przeznaczają środki na jego działanie. Trzeba sobie też jasno powiedzieć, że infrastruktura i otoczenie do działania jednostki może pozostawiać dużo do życzenia, a jednak udało się dojść do stanu w jakim jesteśmy.
                Osobiście, jako Krzysztof Podolak, człowiek mogę dodać; żal, smutek i ogromny ból, jakim zostałem obdarowany chyba w podziękowaniu za dokonania, które w nieudolnej formie próbowałem Państwu przedstawić.
               Oczywiście rozumiem oraz jestem gotowy zaakceptować potrzeby działań i zmian, które towarzyszą zapewnieniu bezpiecznego funkcjonowania Uniwersytetu oraz to, że dyrektor Akademickiego Centrum Kultury nie jest kluczową osobą w zarządzaniu jednostkami UWM, a to wymaga decyzji, której jesteśmy świadkami.
Taki scenariusz można było przewidzieć, zwarzywszy na fakt, że w Strategii rozwoju Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie na lata 2021-2030 nie ma żadnych informacji, które komunikowałyby wsparcie
i rozwój kultury studenckiej, co w linii prostej może prowadzić do likwidacji jednostki, którą kieruję, a opisując to w jeszcze bardziej dosadny sposób czuję to tak: „dyrektor zrobił co trzeba, trzeba go zwolnić, bo już nie jest nam potrzebny.     
               W mojej głowie rodzi się jednak pytanie, czy w tak dużej firmie, zatrudniającej dużo ponad 3000 pracowników nie mogłoby się znaleźć miejsce pracy do dobrego wykorzystania potencjału, umiejętności, kompetencji i wiedzy człowieka, znającego Uczelnię, co mogłoby go w relatywnie łatwy sposób wdrożyć do innych zdefiniowanych obowiązków ?
Chyba nie (i tu pozwolę sobie na sarkazm),ponieważ kluczowe argumenty decydujące o zwolnieniu pracownika są tak silne, że jest to jedyna droga, którą wybrał pracodawca: „rozwiązanie umowy za porozumieniem stron”, czyli zniszczenie człowieka, jego dorobku, godności oraz jakiejkolwiek motywacji do podniesienia się i działania dalej, nie mówiąc już o tym, że taka decyzja wywołuje w konsekwencjach najgorsze emocje i znowu w linii prostej prowadzi do walki i wojny, których mamy już i tak wystarczająco dużo w naszym świecie i kraju miodem i mlekiem płynącym.

Według mnie i według (niewielu) osób, z którymi miałem odwagę podzielić się tą informacją, nadal pozostającą nieoficjalną (ponieważ nadal nie mogę uwierzyć w to czego doświadczam), argumenty pracodawcy nie mogą być przekonujące, bo nie wskazują na moje zaniedbania, rażące nieprawidłowości w realizacji celów
i zadań jednostki, a co najwyżej, są wyrazem jednostronnie formułowanych pomówień, których mogę się spodziewać, a także subiektywnych odczuć. Przy tak wielkim zakresie moich działań mogłem bowiem popełniać błędy i mogły na mojej drodze pojawiać się osoby, które są niezadowolone z jakichś elementów mojego stylu zarządzania. Na pewno nigdy nikogo nie zlekceważyłem, ani nie potraktowałem, jak bywamy traktowani przez osoby posiadające władzę.
Nie otrzymałem od przełożonego żadnych informacji, upomnień, ani uwag do mojej pracy, nie miałem możliwości w spokojnej atmosferze porozmawiać o tym, czy też wyrazić swojego zdania. Nie dostałem żadnej szansy.
Dlatego jestem przekonany, że argumenty, nawet jeśli mogą być istotne, powstały w pośpiechu i w kompletnym oderwaniu od tego co jako pracownik robiłem, a już na pewno bez świadomości roli menadżera, również w tak (wydawałoby się) nieznaczącej jednostce, jaką jest Akademickie Centrum Kultury.  
Nie rozumiem, nie zgadzam się z tym, że Uniwersytet w tak nieludzki sposób chce się mnie pozbyć,
a dodatkowo jestem blisko sześćdziesięcioletnim facetem i żeby przeżyć w naszym trudnym do życia mieście, będę musiał zapomnieć o tym; co kocham, co daje mi chleb, szukając jakiejś nowej drogi.
Chyba zbyt naiwnie wydawało mi się, że moja praca i opisane osiągnięcia, mogłyby zostać zauważone.
Jednak z całą pewnością nikt mi ich nie odbierze.
                 Dziś pracuję w zawieszeniu, nie mając jasnej informacji chociażby o tym, jakie „zmiany organizacyjne” mają nastąpić w ACK, po to, by realizując misję w stosunku do studentów, czy agend ACK, móc przygotować sensowny przekaz. Bez tego przekazu w następnych kilku miesiącach wszystko co zostało wypracowane w ACK obróci się w chaos i zagubienie w tej części społeczności agend kultury Uniwersytetu, który je powołał.
Obecnie trwa bowiem czas formułowania planów z Zarządami agend oraz instruktorami, omawiamy wstępny podział środków dla agend na zaplanowane i wdrażane działania.
Lecz co mogę zrobić ?
Czy mam prowadzić uzgodnienia, które potem mogą zostać „skreślone” i odwołane z powodu zmian organizacyjnych i zwolnienia dyrektora, który niewłaściwie zarządzał jednostką ?
Czy może mam przyjąć pozycję wyczekującą, odwołując wszystkie planowane spotkania i działania ?
Wtedy to, co wypracowaliśmy wspólnie ze studentami, instruktorami, ale również z Państwem, obróci się
w pył. W konsekwencji  wszystko, albo wiele trzeba będzie robić na nowo. Patrząc na to z punktu widzenia poświęconego czasu i środków możemy mówić o tym, że jakaś część publicznych środków zostanie zmarnotrawiona.
Czy tego chcemy ?
I jeszcze; człowiek, student, pracownik, współpracownik, oni wszyscy wkładali, wkładają swoją pracę i serce.
Czy to też nie zasługuje na uwagę?
Oczekuję pomocy przełożonego w tym, jak realizować zadania w jednostce w takiej sytuacji?

                 Liczę na to, że  pochylą się Państwo nad tym co opisałem, podejmując rzetelną analizę i ocenę, znajdując w sobie odwagę do tego, by proponować rozwiązania nie tylko drastyczne.
                 Jeżeli coś mogę jeszcze Państwu uzupełnić lub wyjaśnić to z odwagą to zrobię.


Myślę bowiem, że jeśli Władza zdecyduje o tym, by mnie zniszczyć, bo tak to dziś postrzegam, wówczas nie będę już mógł pozostawać bierny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *