6 grudnia 2019 roku, Andrzej Adamowicz – przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM PRAWDA, przeprowadził wywiad z prorektorem UWM – prof. Jerzym Przyborowskim.

Andrzej Adamowicz:

Panie Rektorze, od kilku lat jest Pan jedną z osób, która kieruje Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim.

Tajemnicą poliszynela jest informacja, że będzie Pan jednym z kandydatów na stanowisko Rektora.

Czy ma Pan inną wizję funkcjonowania Uniwersytetu niż model preferowany przez Rektora Góreckiego?

prof. Jerzy Przyborowski:

Uważam, że zawsze musi się pojawić coś nowego. To nie może być tak, że jest kontynuacja w stu procentach.

Choćby z tego powodu, że musimy iść do przodu, dostosowując się to tego, co się zmienia. Nie można kontynuować cały czas jednej linii. 

W tych dwóch kadencjach, w których ja jestem prorektorem, można zauważyć jak podejście do rozwoju, strategia rozwoju się zmieniała.

Oczywiście te kluczowe elementy są w miarę stałe.

Na pewno zmieniają się potrzeby, w związku z tym trzeba szukać nowych narzędzi i nowych ludzi.  

Ja osobiście bardzo lubię działać z ludźmi. Zapraszałbym do współpracy, do współzarządzania…

O tych rzeczach będę mówił, jeżeli będę kandydatem. To wymaga przemyślenia…

A.A. – Mam nadzieję, że dowiem się wcześniej o tych propozycjach… przedstawimy to publice…

Myślę, że to się tak będzie odbywało, jak zawsze. Na pewno będą spotkania przedwyborcze.

To nie może być tak, że ogłaszamy termin wyborów i spotykamy się na wyborach. Oddajemy głosy i po wszystkim.

No nie!

Będą inni kandydaci. Trzeba będzie z tymi kandydatami rozmawiać. Przedstawić swoje koncepcje… to jest wpisane w charakter wyborów…

Dalej było dużo o problemach płacowych, jak to bywa między Pracodawcą i Związkiem Zawodowym, o ile związek ma jaja 😉

 

9 czerwca 2020

 

Panie Rektorze, 6 grudnia 2019 roku, coś Pan deklarował!?

Wtedy, mimo tego co podpowiadało mi doświadczenie, uwierzyłem Panu!

Minęło kilka miesięcy i co z tego zostało!? Proszę tylko nie mówić, że warunki, pandemia itp.

Proszę najpierw posłuchać siebie! Czy coś Pan słyszy?

Jak Pan nie wie, jak się zachować, to proszę zachować się przyzwoicie.

To prawda, że to się nie opłaci, ale proszę uwierzyć… warto!

A wtedy będzie Pan wielki!

Z poważaniem. Andrzej Adamowicz

Andrzej Adamowicz – przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM PRAWDA, poprosił prof. Jarosława Dobkowskiego – kandydata na Rektora UWM – o przedstawienie jego pomysłu na funkcjonowanie Uniwersytetu.


Gdy po raz pierwszy odtworzyłem nagraną wypowiedź prof. Jarosława Dobkowskiego, to od razu przyszła mi do głowy myśl:

Dlaczego tak późno powstało to nagranie?!

Wybory 10 czerwca, czyli… jutro, a wypowiedź kandydata na Rektora UWM jest rewelacyjna! Należało ją upublicznić przed… koronawirusem! 😉

Prof. Jarosław Dobkowski w krótkich, powiedziałbym żołnierskich słowach, jasno i klarownie, przedstawia swój pomysł na nowe otwarcie władzy na UWM.


Demokratyzacja! Decentralizacja! Deregulacja!

Moim zdaniem wybór jest prosty!

Kto chce kontynuacji władzy a’la Słońce Uniwersytetu, zagłosuje na prof. Jerzego Przyborowskiego.

Kto chce zmiany jednowładztwa i otwarcia się na głos ludu, bez obawy o swoje prywatne interesy, nie ma wyboru i zagłosuje na prof. Jarosława Dobkowskiego!

Gdybym nie znał życia i olsztyńskich układów, to postawiłbym wszystkie pieniądze na wygraną prof. Jarosława Dobkowskiego.

Łebski facet i koleś z charakterem musi wygrać!

No cóż. Po uwzględnieniu olsztyńskich realiów, wygraną prof. Jarosława Dobkowskiego przyjmę za kolejny cud nad Łyną 😉

Na koniec mojej… laudacji, cytuję końcowy fragment wypowiedzi prof. Jarosława Dobkowskiego, który jest miodem na moje serce.

Ja byłem przez wiele lat pracownikiem administracji i szkoda, że ostatnim moim szefem nie był kandydat na Rektora UWM 😉

prof. Jarosław Dobkowski

Nie może być też tak, że pracownicy administracyjni to grupa ryzyka. Oni też są pełnowartościowymi członkami naszej wspólnoty uniwersyteckiej.

Tak samo zasługują na troskę i gwarancję bezpieczeństwa. 

Moja mama przez wiele lat choć zajmowała stanowisko szefa kuchni w dużym przedszkolu, była zaliczana do grupy pracowników administracji i obsługi.

Ponosiła wielką odpowiedzialność. Przypominam jej dylematy, niepokoje. Przypominam kiedy nie raz płakała.

Zrobię wszystko by tak nie było w odniesieniu do naszych pracowników.  

 

 

Okazuje się, że prof. Jarosław Dobkowskikandydat na Rektora UWM – to człowiek o wielu interesujących obliczach. Oprócz prawa i wędkowania, jedną z jego pasji jest historia. Szczególną uwagę przywiązuje do historii regionu i miasta, w którym mieszka od ponad 20 lat, czyli Warmii i Olsztyna 😉

19 lutego 2020 roku, Jarosław Dobkowski uczestniczył w spotkaniu autorskim z Feliksem Walichnowskim, poświęconym powojennemu osadnictwu w Olsztynie.

Jarosław Dobkowski:

Jestem dziekanem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Jestem wnuczkiem osadników.

Co dla mnie jest bardzo ważne, moich dwóch dziadków było kolejarzami z lat 40-tych.

Od ponad 20 lat mieszkam w Olsztynie. Wcześniej mieszkaliśmy w Olsztynku z rodziną. Obecnie mieszkam na ulicy Kossaka 16.

W tym domu mieszkał przez wiele, wiele lat Stanisław Gasztołd. Jeden z pierwszych kolejarzy, który przybył do Olsztyna z Białegostoku.

Chciałbym na ręce doktora Feliksa Walichnowskiego przekazać kopie dokumentów.

Zaświadczenie z 19 marca 1945 roku, wydane przez kierownika biura Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, zaświadczające, że:

Stanisław Gasztołd udaje się do Prus Wschodnich celem pełnienia służby na PKP, samochodem w jedną stronę.

Stanisław Gasztołd był to monter sygnalizacji pierwszej klasy, zatrudniony na kolei od 1919 roku w Brześciu, a potem w Białymstoku.

Udał się do Prus Wschodnich jeszcze na podstawie ausweisu niemieckiego, podbitego przez Komisariat Milicji Obywatelskiej w Białymstoku i  Pełnomocnika Rządu na Okręg Mazurski w Olsztynie.

Przybył do Olsztyna – jak możemy wyczytać z formularza spisowego Komisji Likwidacyjnej – 20 marca 1945 roku.

Jak oświadczył w życiorysie:

Przybył jako jeden z pierwszych na Ziemie Odzyskane.

Jestem tu z synem, który ma orientację co do pewnych faktów historycznych, któremu chcę zaszczepiać także historię regionu, historię Olsztyna.

Który wie, kto to byli pierwsi kolejarze, czym przyjechali, czym się zajmowali. Wie, gdzie jest pochowany na Zatorzu pan generał.

Już jako pięcioletnie dziecko, ma pewną wiedzę i będę starał się wychowywać w poczuciu odpowiedzialności i na przyszłość, ale także w poczuciu tego co było.

 

BRAWO!

Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie kończy się okres specyficznej demokracji, trwającej od wielu lat pod przywództwem rektora prof. dr hab. Ryszarda J. Góreckiego.

Ryszard Górecki został pierwszym rektorem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w 1999 roku, po powstaniu tej uczelni w wyniku połączenia Akademii Rolniczo-Technicznej, Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie oraz Warmińskiego Instytutu Teologicznego.

Na stanowisku trwał do 2008 roku. W 2012 ponownie zostaje wybrany na rektora, a reelekcję na kolejną czteroletnią kadencję uzyskał w 2016 roku.

Lata funkcjonowania Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego pod władztwem rektora Góreckiego, to niewątpliwie lata sukcesu… inwestycyjnego.

Uniwersytet w tym czasie wzbogacił się o wiele wspaniałych obiektów, które bardzo dobrze świadczą o umiejętnościach menadżerskich i organizacyjnych rektora.

Natomiast wielu pracowników UWM źle ocenia kwestie demokratyzacji życia uniwersyteckiego i skłonność… umiejętność dzielenia się rektorską władzą.

Osoby konfliktujące się z pracodawcą boleśnie odczuwały efekty podejmowanych prób zwracania uwagi na nieprawidłowości lub dochodzenia swoich praw.

Kończyło się to zazwyczaj przegraną w sądzie lub w wersji miłosiernej… odsunięciem ze stanowiska.

Tu niewątpliwie umiejętności Pana Rektora, do zabezpieczenia swoich interesów w naszym prowincjonalnym grajdołku osiągały apogeum.

W jaki sposób rektor działał?
Przy pomocy jakich mechanizmów?
Jakich ludzi wykorzystywał do realizacji swoich celów?

Na te pytania odpowiem… w przyszłości.

Dziś w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim trwa walka o schedę po odchodzącym rektorze.

Obecna Rada Uniwersytetu, niewątpliwie współpracująca z kończącym władztwo rektorem, wskazała dwóch kandydatów na następcę rektora Góreckiego.

Pierwszy, to prorektor do spraw kształcenia i studentów dr hab. Jerzy Przyborowski, prof. UWM, od lat wchodzący w skład uniwersyteckiej koterii.

Drugi to dziekan Wydziału Prawa i Administracji dr hab. Jarosław Dobkowski, prof. UWM.

Od 10 do 12 marca 2020 roku do Uczelnianej Komisji Wyborczej, można zgłaszać innych kandydatów.

Statut Uniwersytetu został tak skonstruowany, że zgłaszanie kandydatów na stanowisko rektora przysługuje tylko elicie… tylko członkom Senatu.

Uprawnień do takiej czynności nie przewidziano innym członkom społeczności uniwersyteckiej, czyli jakiejś licznej grupie studentów, czy pracowników.

Bardzo jestem ciekaw czy znajdzie się piętnastu odważnych senatorów, którzy poprą kandydaturę kolejnych osób na stanowisko rektora?

Należy w tym miejscu zadać jeszcze jedno pytanie:

Czy znajdzie się kandydat – kamikadze uprawniony do ubiegania się o stanowisko rektora?

Już za kilka dni uzyskamy odpowiedź… przynajmniej na to pytanie 😉

Andrzej Adamowicz

Co na to UWM?

Medycyna regeneracyjna daje nadzieję na leczenie wielu poważnych chorób. Jednak dotąd jej skuteczność potwierdzono w niewielu przypadkach. Mimo to prywatne kliniki – kierując się chęcią zysku – oferują terapie komórkowe i genowe o niesprawdzonym działaniu. Takie nieetyczne praktyki niosą ryzyko dla pacjentów. Uwagę na problem zwracają europejskie akademie nauk w swoim najnowszym raporcie. (Raport ten szczególnie polecam rektorowi UWM, władzom rektorskim, Senatowi UWM, Radzie Uniwersyteckiej i całej społeczności uniwersyteckiej – przyp. A.Socha).

Dokument „Wyzwania i możliwości medycyny regeneracyjnej” ukazał się 2 czerwca 2020 r na stronie PAN (TUTAJ). Przygotowały go wspólnie organizacja EASAC, zrzeszająca 28 europejskich akademii nauk (w tym Polską Akademię Nauk) oraz FEAM, czyli Federacja Europejskich Akademii Medycznych. Swój wkład wnieśli również uczeni z naszego kraju.

• „Wyzwania i możliwości medycyny regeneracyjnej” – pobierz raport
• „Challenges and potential in regenerative medicine” – pobierz raport

Rozbudzone nadzieje

Choć badania nad tzw. komórkami macierzystymi trwają od wielu lat, to postęp w tej dziedzinie znacząco odbiega od rozbudzonych nadziei. Za terapie o wątpliwej skuteczności zdesperowani pacjenci często płacą w prywatnych klinikach ogromne pieniądze.

„Raport EASAC i FEAM przestrzega przed wybieraniem dróg na skróty i oferowaniem „cudownych” leków” – mówi prof. Józef Dulak (Uniwersytet Jagielloński) z Komitetu Biotechnologii PAN i dodaje: „Czas na zdecydowane działania dla dobra pacjentów, dla ich ochrony przed kosztownymi i potencjalnie niebezpiecznymi złudzeniami”.

 

Apel naukowców

Według ekspertów zgoda na zastosowania komercyjne niektórych terapii eksperymentalnych podejmowana jest przedwcześnie na podstawie niekompletnych danych. Powodem tej sytuacji jest presja wywierana przez firmy biotechnologiczne, konkurujące ze sobą na globalnym rynku.

Entuzjazm dotyczący medycyny regeneracyjnej doprowadził do poważnego rozdźwięku pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistymi możliwościami w praktyce klinicznej. Dlatego akademie nauk apelują do Unii Europejskiej (UE), aby stała na straży regulacji zdrowotnych w trosce o bezpieczeństwo pacjentów.

„Wyniki badań naukowych są dziś ważniejsze, niż kiedykolwiek przedtem. UE i ciała regulacyjne w poszczególnych krajach powinny dołożyć wszelkich starań, aby nie dopuścić do podważenia publicznego zaufania do nauki” – ocenia współautor raportu prof. Giulio Cossu z Uniwersytetu w Manchesterze.

“Z godną pochwały inicjatywą wystąpili ISSCR oraz EuroStemCell, ale ich działania zderzają się z obecnością zachęcających reklam dla pacjentów i ich rodzin, którzy desperacko szukają pomocy medycznej. Słaba dostępność danych prowadzi do konsekwencji natury etycznej. Połączenie słabej jakości nauki, która nie osiąga rzetelnych wyników, nierealistycznych oczekiwań pacjentów i działań pozbawionych skrupułów prywatnych klinik może doprowadzić do podważenia zaufania opinii publicznej, instytucji finansujących badania oraz służby zdrowia do medycyny regeneracyjnej”.

Przy tym “rozróżnienie pomiędzy akademickimi szpitalami klinicznymi, a prywatnymi klinikami stało się znacznie trudniejsze”.

Jednym z istotnych problemów w terapiach komórkowych jest to, że poszczególne terapie szybko przenoszone są do zastosowań klinicznych, czasem przy nikłych podstawach eksperymentalnych i powierzchownym zrozumieniu patofizjologii. Nawet jeśli testy kliniczne są prawidłowo zaplanowane i wykonane, ich wyniki stają się bezużyteczne, jeśli nie są podparte solidną bazą eksperymentalną. Przykładem są tutaj kontrowersje otaczające komórki macierzyste mezenhymalne, których zastosowania często oparte były na niewystarczających badaniach naukowych, co doprowadziło do nieuzasadnionych oczekiwań dotyczących ich wielorakich zastosowań (Sipp i in. 2018). Pomimo, iż osiągnięto postęp w zrozumieniu mezenhymalnych komórek macierzystych, potrzebne są dalsze badania nad nimi (Pittenger i in. 2019). International Society for Cell & Gene Therapy postuluje używanie nazwy mezenhymalne komórki zrębowe zamiast dotychczas używanej nazwy mezenhymalne komórki macierzyste (Viswanathan i in. 2019), ponieważ brakuje dowodów na to, że te komórki używane w terapii mają zdolność odnawiania i formowania zróżnicowanych tkanek.
(…)
W medycynie regeneracyjnej może występować brak dowodów normalnie wymaganych dla dopuszczenia na rynek produktów farmaceutycznych, a istniejące modele finansowania tylko pogarszają ten problem. Testy medycyny regeneracyjnej są zwykle prowadzone na małych próbach bez udziału grupy kontrolnej, często od razu na ludziach, tak więc trudno oszacować ryzyko dla pacjenta (Abou El-Enein i Hey, 2019).

(…) Przykładowo, autologiczną terapię komórkową uważa się za obiecującą w leczeniu stwardnienia zanikowego bocznego (SLA) z uwagi na zdolność komórek do wydzielania czynników neurotroficznych i modulacji odpowiedzi układu odpornościowego (Oskarsson i in. 2018). Jednakże w żadnej ze wczesnych prób klinicznych nie uzyskano istotnego potwierdzenia skuteczności, choć odnotowano subiektywne korzyści (Petrou i in. 2016).

(…) pacjenci nie zawsze zostają poinformowani o eksperymentalnym charakterze terapii.Ponadto stan ich zdrowia może wpływać na zdolność oceny ryzyka i korzyści.

Zalecenia z raportu

Eksperci EASAC i FEAM przygotowali następujące rekomendacje.
• Należy wspierać wysokiej jakości badania naukowe – od badań podstawowych do ich przełożenia na próby kliniczne.
• Decyzje o dopuszczeniu terapii na rynek muszą opierać się na wiarygodnych i powtarzalnych wynikach badań.
• Badacze muszą przestrzegać wytycznych dotyczących odpowiedzialnego prowadzenia badań oraz ich przełożenia na praktykę.
• Medycyna regeneracyjna powinna być wprowadzona do programu uczelni medycznych.
• Dobro pacjenta jest priorytetem, dlatego każda terapia musi być oparta na solidnych dowodach naukowych i konkretnych kryteriach skuteczności. Dobro pacjenta musi być priorytetem. Przy podejmowaniu decyzji o zgodzie na terapię eksperymentalną kluczowym kryterium dla pacjenta, przynajmniej w Europie, powinno być nieobciążanie go kosztami badań klinicznych
• Opinia publiczna i pacjenci powinni być chronieni przed dezinformacją poprzez zapewnienie dostępu do wiarygodnych źródeł wiedzy.

Stanowisko komitetu PAN
Warto przypomnieć, że Komitet Biotechnologii PAN od wielu lat ostrzega przed stosowaniem niepotwierdzonych terapii komórkowych. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie komitetu.
Źródło informacji: raport EASAC i FEAM
Informacja prasowa do pobrania – j. polski
Informacja prasowa do pobrania – j. angielski

KOMENTARZ

Raport po imieniu nazywa proceder, który od lat trwa na UWM, żerowania na chorych na straszną chorobę stwardnienie zanikowe boczne. Klinika Neurochirurgii „napędza” klientów – zdesperowanych chorych, chwytających się każdej nadziei i ich rodziny prywatnemu Instytutowi Terapii Komórkowych S.A., który kasuje od nich ogromne pieniądze. UWM ma 10% udziałów w ITK.

Pisałem już o tym TUTAJ,

Do dzisiaj nie doczekałem się odpowiedzi na moje zarzuty od prof. Wojciecha Maksymowicza kierownika Kliniki Neurochirurgii I byłego prorektora UWM, od lekarzy-neurologów z kliniki profesora, którzy jednoczesnie podają tzw. komórki odpłatnie, w prywatnej klinice ITK, po południu, 100 metrów od Kliniki uniwersyteckiej, za ciężkie pieniądze, od dziekana Wydziału Lekarskiego i od Komisji Bioetycznej. Wszyscy nabrali wody w usta. Jedyną odpowiedzią było wezwanie mnie przez kancelarię prawną w imieniu ITK do przeprosin i zapłacenia 30 tys. złotych. Odebrałem to jednoznacznie jako próbę ZASTRASZENIA I ROZWAŻAM ZGŁOSZENIE DO PROKURATURY. Milczy też Minister Zdrowia.

Adam Socha

Poniżej przedstawiam korespondencję Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM PRAWDA z władzami Uczelni, przed spotkaniem Kolegium Elektorów z kandydatami na nowego Rektora UWM.

 

„Szanowny Panie Przewodniczący,

na polecenie Rektora – prof. dr. hab. Ryszarda Góreckiego, w odpowiedzi na e-mail w sprawie dostępu do spotkania przedwyborczego z kandydatami na stanowisko rektora na kadencję 2020-2024 uprzejmie informuję, że zgodnie z § 6 Ordynacji wyborczej organizowanie spotkań kandydatów na stanowisko Rektora należy do kompetencji Uczelnianej Komisji Wyborczej.
Zgodnie z informacją, przekazaną wczoraj za pośrednictwem pracowniczej poczty elektronicznej, osoby nie będące członkami Kolegium Elektorów mogą zadawać pytania kandydatom za pośrednictwem swoich przedstawicieli w Kolegium.

Z poważaniem Maria S.”


W tym miejscu chcę powiedzieć, że nie kwestionujemy prawa Uczelnianej Komisji Wyborczej do organizowania spotkań, oczywiście to są jej kompetencje.

Doskonale również wiemy, że zadawanie pytań zarządzono tylko przez członków Kolegium Elektorów, tu trzeba zadać pytanie:

a co by się stało, gdyby pytanie mogli zadać inni uczestnicy spotkania?

i dlaczego ograniczono możliwość obserwowania spotkania z kandydatami bez możliwości zadawania pytań?

Dziś już mogą odbywać się spotkania w normalnym trybie z zachowaniem pewnych rygorów, dlaczego więc nie ma takiej formuły?

Uważamy, że każdemu członkowi społeczności akademickiej UWM, należy się możliwość obserwowania tego, co jest związane z wyborami a ograniczanie tego w takim stylu, jak to się dzieje obecnie, nie ma nic wspólnego z otwartością i jawnością tego procesu.

Cytuję Apel… zamieszczony kilka tygodni temu przez Pana, na stronie internetowej UWM:


Apel Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich

w związku z wyborami prezydenckim wyrażamy zdecydowany protest przeciwko upartym próbom forsowania przeprowadzenia wyborów prezydenckich w terminie 10 maja 2020 r., czy to w formie wymagającej obecności w lokalach wyborczych, czy to w formie głosowania zdalnego lub korespondencyjnego, wprowadzanego do przepisów w pospiechu i bez niezbędnej refleksji.
Wyrażamy przekonanie, że w obecnej sytuacji wybory w planowanym terminie absolutnie nie mogą mieć miejsca.
Ze względu na trudny do przewidzenia rozwój sytuacji epidemiologicznej wzywamy do podjęcia kroków zmierzających do przesunięcia terminu wyborów prezydenckich, tak aby wszyscy obywatele Polski mogli wziąć udział w tym doniosłym akcie, w warunkach zgodnych zarówno z duchem jak i literą demokracji.
Warunki przeprowadzenia wyborów muszą zapewnić bezpieczeństwo zdrowia głosujących i, co bardzo ważne, zachęcić ich do spełnienia tego tak ważnego obowiązku obywatelskiego.

Przewodniczący KRASP prof. dr hab. inż. Jan Szmidt

 

Czy uważa Pan, że odpowiedź Pana pracownika na nasz wniosek jest właściwa?

Ponownie w imieniu Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM w Olsztynie, APELUJĘ o możliwość obserwowania spotkań z kandydatami na Rektora UWM.

Odmowa będzie świadczyła o tym, jak to napisano w czasopiśmie DEBATA, że tak naprawdę już dawno zadecydowano, że prorektor Jerzy Przyborowski zostanie „wybrany” na stanowisko Rektora UWM?

Z poważaniem

Andrzej Bronisław Adamowicz Przewodniczący NZZP UWM PRAWDA

 

 

Wybory rektora Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego są niedemokratyczne i z góry wiadomo kto nim zostanie” – powiedzieli mi profesorowie z UWM, z którymi rozmawiałem. Jedynie członek Rady Uczelni prof. Zbigniew Chojnowski był innego zdania. Na mojego emaila nie odpowiedzieli tylko czołowi obrońcy demokracji ze środowiska UWM, działacze KOD-u dr. hab. Teresa Astramowicz-Leyk, prof. UWM i dr hab. Stanisław Czachorowski, prof. UWM.

Moi rozmówcy – m.in. była dziekan Wydziału Nauk Społecznych, przewodnicząca Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. prof. Lecha Kaczyńskiego, dr hab. Małgorzata Suświłło, prof. UWM były rektor UWM prof. Józef Górniewicz, socjolog dr hab. Jacek Poniedziałek – twierdzą, że wybory rektora będą niedemokratyczne, gdyż Ustawa Gowina narzuca odgórne wybory rektora i tworzy mechanizm, który praktycznie utrwala władzę obecnych rektorów lub osób przez nich namaszczonych.

„PAŃSTWOWE SZKOLNICTWO WYŻSZE ZNALAZŁO SIĘ NA SKRAJU ZAPAŚCI”

W świetle ustawy o szkolnictwie wyższym prof. Ryszard Górecki już nie mógł ponownie kandydować. Ale to nie znaczy, że system władzy, który stworzył przez w sumie 4 swoje kadencje, nie przetrwa. Tym bardziej, że jak podkreślają moi rozmówcy, ustawa Gowina nie tylko znakomicie konserwuje wszystkie patologie, które od dziesiątków lat niszczą polską naukę: feudalizm, nepotyzm, chów wsobny, plagiatyzm, ale jeszcze je umacnia, tworząc system „samodzierżawia” rektorów i ich „dworu”.

Jak napisał na portalu wpolityce.pl prof. Wojciech Polak, historyk z UMK w Toruniu, pochodzący z Olsztyna „Państwowe szkolnictwo wyższe znalazło się na skraju zapaści. Wszystkie fatalne mechanizmy, które przewidywali przeciwnicy tej ustawy działają w pełnej krasie (…) dzięki ustawie Gowina uczelniami rządzą rektorzy w oparciu o administrację wysokiego szczebla, dyrektorów, kanclerzy i kwestorów”. (Na UWM kanclerzem został były komendant miejski policji w Olsztynie Andrzej Góźdź. Odszedł z policji po wybuchu afery z biciem zatrzymanych na olsztyńskiej komendzie. Rektor Górecki zatrudnił go jako szefa kontroli wewnętrznej. Dzięki temu dysponuje „hakami”. Innym filarem władzy rektora jest jego pełnomocnik prawny dr habilitowany (na Słowacji) Jarosław Szczechowicz, który odszedł z pracy w sądzie, by uniknąć postępowania dyscyplinarnego i wraz z żoną i córką robią karierę na Wydziale Prawa i Administracji UWM).

W państwowych uczelniach rektorzy mianują praktycznie na wszystkie stanowiska na uczelni, w tym też dziekanów – napisał prof. Polak. – Profesorowie stają się trybikami w maszynie kierowanej przez rektora za pomocą grupy współpracowników, dziekanów i szefów uczelnianej administracji. Uczelnie zamieniają się w korporacje, zarządzane w sposób bezwzględny. W dodatku obowiązuje korporacyjna zasada, że im kto jest bliżej władzy tym więcej zarabia. Taka nowa elita z nadania rektorów, zajmuje miejsce elity profesorskiej”.

ZARZĄDZANIE ZA POMOCĄ ZASTRASZANIA

Inne skutki reformy Gowina to zdaniem prof. Polaka m.in.:

1. Sterowanie uczelnią państwową przez rektora i jego ekipę poprzez zastraszenie pracowników naukowych. „Rektor może zrobić z nimi wszystko – zwolnić pod byle pretekstem, odebrać stanowisko, przenieść zdegradować, nie przyznać należnej nagrody, zablokować projekt badawczy, wyjazd etc. Najbardziej zastraszonymi gremiami na większości uczelni państwowych są senaty, których członkowie w głosowaniach jawnych rzadko przeciwstawiają się woli obecnego na sali i obserwującego uważnie rektora. Pojawiający się z rzadka niepokorni pracownicy naukowi są od czasu do czasu „stawiani do pionu” poprzez drobną lub mniej drobną szykanę. Wszechobecny strach deformuje proces decyzyjny na uczelniach, uniemożliwia wymianę poglądów, sprzyja negatywnej selekcji pracownikom naukowych.

2. Zbiurokratyzowany system oceniania (tzw. ewaluacji) uczelni i pracowników, poprzez punkty faworyzuje nie solidnych naukowców, ale spryciarzy, którzy tworząc dzieła mierne, niepotrzebne a związane z modnymi trendami myślowymi, umieją je umieścić w zachodnioeuropejskich „prestiżowych” pismach internetowych, które chętnie publikują za pieniądze.

JAK ZOSTANIE WYBRANY REKTOR UWM?

W czerwcu 2019 roku prorektor prof. Wojciech Maksymowicz tak tłumaczył mi w wywiadzie dla „Debaty” powód podania się do dymisji: „Moja teza jest taka, że prorektor Przyborowski ma zostać następcą rektora i dał rektorowi gwarancję bezpieczeństwa. (…) Cały nowy statut UWM został pod to zrobiony. Wybrano najbardziej autokratyczny zapis władzy rektora”. Mówiąc o „gwarancji bezpieczeństwa” prof. Maksymowicz miał na myśli rodzinę rektora Ryszarda Góreckiego pracującą na UWM (żona mgr inż. Janina – kierowniczka w Bibliotece UWM, syn dr inż. Przemysław – Wydział Matematyki i Informatyki, Katedra Metod Matematycznych Informatyki, synowa mgr inż. Monika – kierownik w Biurze Informatycznej Obsługi Studiów, drugi syn dr Adrian pracuje w Instytucie Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie).

Słowa ówczesnego prorektora potwierdziły się. Kandydatów na stanowisko Rektora wskazuje Rada Uniwersytetu, ich liczba nie może być mniejsza niż dwóch i wymaga zaopiniowania przez 15 członków Senatu.
Członków Rady Uniwersytetu zgłasza rektor lub co najmniej 10 senatorów, a wybiera Senat UWM. W powszechnej opinii uniwersyteckiej cały skład Rady Uczelni to ludzie wskazani przez rektora. Są to prof. dr hab. Marek CHMAJ (konstytucjonalista, Uniwersytet SWPS, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu z ramienia KO) – przewodniczący, prof. dr hab. inż. Katarzyna CHOJNACKA (Politechnika Wrocławska), prof. dr hab. Zbigniew CHOJNOWSKI (UWM), 4. prof. dr hab. Tadeusz KAMIŃSKI (UWM), 5. prof. dr hab. Andrzej KONCICKI (UWM), 6. prof. dr hab. Krzysztof MIKULSKI (UMK).

Rada Uniwersytecka 6 marca wskazała dwóch kandydatów na rektora: prorektora prof. Jerzego Przyborowskiego i dziekana Wydziału Prawa i Administracji UWM dr hab. Jarosława Dobkowskiego, prof. UWM. Na dziekana powołał go rektor.

Następnie kandydatury te musiały uzyskać pozytywną opinię co najmniej 15 członków Senatu. W związku z zagrożeniem epidemicznym 20 marca Uczelniana Komisja Wyborcza zawiesiła bieg procedur wyborczych. Jednak 2 kwietnia, powołując się na rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wyznacza wybory elektroniczne na 28 kwietnia. Dwóch kandydatów wskazanych przez Radę uzyskało pozytywną opinię członków Senatu (trzeci kandydat, nie wskazany przez Radę, nie uzyskał wymaganej liczny podpisów).

15 kwietnia UKW przedstawiła już oficjalnych kandydatów na rektora.

W tym momencie zacząłem sondę wśród pracowników UWM na temat wyborów, pytając, czy będą demokratyczne, czy też to zwykła formalność, a rektorem zostanie osoba „namaszczona” przez ustępującego rektora oraz o skutki działania ustawy Gowina dla rozwoju nauki.

Niektórzy z moich rozmówców zwrócili mi w tym momencie uwagę, na hipokryzję rektora, który podpisał i wywiesił na stronie UWM protest Konferencji Rektorów Akademickich w sprawie wyborów prezydenta RP 10 maja i forsując jednocześnie wybory rektora: „Wyrażamy zdecydowany protest przeciwko upartym próbom forsowania przeprowadzenia wyborów prezydenckich w terminie 10 maja 2020 r., czy to w formie wymagającej obecności w lokalach wyborczych, czy to w formie głosowania zdalnego lub korespondencyjnego, wprowadzanego do przepisów w pośpiechu i bez niezbędnej refleksji. Wyrażamy przekonanie, że w obecnej sytuacji wybory w planowanym terminie absolutnie nie mogą mieć miejsca”.

Nagle 21 kwietnia, na 7 dni przed terminem wyborów rektora, ukazał się na stronie UWM komunikat UKW o ich przeniesieniu na późniejszy termin, gdyż w świetle ustawy o szkolnictwie wyższym „niedopuszczalne jest przeprowadzenie wyborów Rektora na podstawie rozporządzenia, a ustawa o szkolnictwie wyższym nie przewiduje głosowania elektronicznego”. Konieczna jest więc zmiana Statutu UWM i wprowadzenie tam zapisu legalizującego taką formę głosowania. Władze są pewne, iż 29 maja Senat UWM przyjmie nowelę Statutu, gdyż 28 kwietnia UKW podała, że wybory rektora odbędą się 10 czerwca.

DWIE WIZJE UNIWERSYTETU

Na stronie UWM wywieszono programy wyborcze kandydatów. Program prof. Jerzego Przyborowskiego zapowiada kontynuację, a jako cel wyznacza uzyskanie przez UWM statusu „uczelni badawczej” (najwyżej dotowanych, w tym gronie znalazło się 20 uczelni). Obecnie UWM jest w gronie beneficjentów programu „Regionalna inicjatywa doskonałości”. W rozdziale Zarządzanie Uczelnią kandydat zapewnia „Zapewnienie jawności i przejrzystości procesów decyzyjnych Uczelni”, bez podania, w jaki sposób?

Drugi kandydat dr hab. Jarosław Dobkowski proponuje w swoim programie pt. „Łączy nas Scientiai Universitas” – nowe „otwarcie”. Autor powołuje się na wiele rozmów, które odbył z pracownikami UWM. Utwierdziły go one w przekonaniu, że „Wspólnota Uniwersytecka potrzebuje swoistego nowego „otwarcia” na wszystkie środowiska, ale przede wszystkim dialogu, subsydiarności i partycypacji”. Proponuje w tym celu powołanie Zespołu ds. opracowania strategii rozwoju UWM, złożonego z przedstawicieli wszystkich środowisk Wspólnoty, a także byłych rektorów i innych członków kierownictwa Uczelni. Zespół miałby dokonać diagnozy stanu obecnego oraz analizy SWOT i na tej podstawie przygotować strategię rozwoju UWM.

Uczelnia to nie zbiurokratyzowany urząd ani prywatne przedsiębiorstwo, czy też taśma produkcyjna; to wspólnota akademicka (…). Dlatego strategia musi powstawać w drodze uzgodnień, bez pomijania nawet najtrudniejszych problemów Wspólnoty”.

Jakie są „najtrudniejsze problemy” dziekan Wydziału Prawa wie najlepiej. Wszak to na jego wydziale pobito chyba wszelkie rekordy nepotyzmu, produkowania szybkich doktoratów profesorskiej progenitury i plagiatyzmu.

Pracownicy UWM mają więc do czynienia, przynajmniej w warstwie deklaratywnej, z zupełnie różnymi programami i wizjami uniwersytetu, z jednej strony technokratyczno-biurokratycznej machiny, która przyjmuje warunki stworzone przez ustawę Gowina i stwarza wrażenie, że sobie w nowej rzeczywistości poradzi, a z drugiej strony mamy wizję powrotu do korzeni uniwersytetu, do wspólnoty wolnych ludzi, którzy będą mieli odwagę zmierzyć się z rzeczywistymi problemami trawiącymi uczelnię i wspólnie wypracować powodzenie UWM.

Który z kandydatów ma większe szanse?

Oczywiście prof. Jerzy Przyborowski. Jak mi uświadomili moi rozmówcy, ten kandydat namaszczony przez ustępującego rektora dysponuje na starcie „żelaznym” elektoratem w postaci 50-osobowego “starego” Senatu UWM, ukształtowanego przez rektora Ryszarda Góreckiego. Do tego dojdzie grono 70 elektorów wybranych przez poszczególne grupy zawodowe. Jeśli nad ich wyborem będą czuwać rektorscy dziekani, to też nie powinno być niespodzianek.

Ale zawsze może zdarzyć się cud. Wszak historia nie jest deterministyczna. Pokazała to epidemia.
Adam Socha

Na zdjęciu, kandydaci na rektora UWM, od lewej dr hab. Jarosław Dobkowski, prof. Jerzy Przyborowski, zdjęcie ze strony uwm.edu.pl

Opinia dr hab. Suświłło Małgorzata, prof. UWM z Wydziału Nauk Społecznych, Instytut Nauk Pedagogicznych, Katedra Dydaktyki i Wczesnej Edukacji

– Byłam jedną z dwóch osób, razem z prof. Kordanem, jeszcze będąc dziekanem, które złożyły w 2016 roku protest wyborczy do ministra Jarosława Gowina. Od początku do końca nie zgadzałam się z ordynacją wyborczą i zdania nie zmieniłam. Obecne wybory także odbywają się według ordynacji wyborczej, z którą w ówczesnym czasie nie zgadzała się większość członków Rady Wydziału Nauk Społecznych.
Nasz protest został też wówczas wysłany do wicepremiera Jarosława Gowina. Również, jako Akademicki Klub Obywatelski im. prof. Lecha Kaczyńskiego zgłosiliśmy szereg zastrzeżeń do nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, m.in. sygnalizowaliśmy, iż

Ustawa nadaje zbyt duże uprawnienia rektorowi, co może prowadzić do różnego rodzaju nadużyć i manipulacji. W ustawie gloryfikuje się model system szkolnictwa wyższego i nauki, który nie jest kompatybilny z kulturowymi i gospodarczymi uwarunkowaniami naszego kraju. Prowadzić to może do utraty tożsamości nauki polskiej i wyrugowania polskiej kultury. Ustawa nie zawiera punktu programu koalicji wyborczej (Zjednoczonej Prawicy), w którym proponowano 5-letni cykl kształcenia wyższego. Ponadto, ustawa ogranicza autonomię uczelni”. Wicepremier nie uwzględnił naszej opinii
(Od redakcji: prof. Suświłło zapłaciła za swój protest utratą stanowiska dziekana)

„Po tej reformie nauka polska się nie podniesie”
(opinia profesora UWM, anonimowa)

Wprowadzono bardzo zły model wyborczy, który sprawia, że mianuje się kandydatów a nie wybiera. Karty zostały rozdane. Jeśli są wybory dziekana, dyrektora instytutu i nie ma konkurenta, to o czym to świadczy? Dziekan jest z góry mianowany. To samo z wyborem rektora. Jaki to wybór, jak wybierasz z grona tych, którzy rządzą? Wyglądało wcześniej, że prof. Maksymowicz będzie konkurentem, ale za bardzo się wychylił i wyleciał. Miał szczęście, że wziął go wicepremier Jarosław Gowin pod swoje skrzydła.

Wprowadzony tzw. Konstytucją dla Nauki model jest autokratyczny, jak go nazywam putinowskim, a nie partnerskim. Jeszcze za rektora prof. Józefa Górniewicza była demokracja, on o to walczył. Widziałbym demokrację, gdyby była procedura np. prawyborów wydziałowych i następnie druga tura i głosowanie nie tylko na osoby, ale przede wszystkim na programy, żeby był autentyczny spór programowy. Tymczasem wprowadzony model wykluczył autentyczną konkurencję, jest antyrozwojowy. Szkoda mi o tym mówić, bo żołądek mi się przewraca.

To jest karygodne. Jak można było wyposażyć rektora we władzę absolutną?! Rektor będzie decydował o tym, kto będzie pracował, a kto nie. Tzw. Konstytucja utrwala zasady obowiązująca na tej uczelni od wielu lat: 1. „siedź cicho, a będziesz długo żył”, 2. „co wyrwiesz to twoje”.

Przypuszczał, że tym oddaniem rektorom władzy absolutnej i całej puli pieniędzy, wicepremier Gowin kupił lobby rektorskie dla swojej ustawy.

Minister Gowin wyłonił 4 uczelnie wiodące na wzór amerykański zapominając, że Harvard miał taką kasę, że mógł kupić najlepsze umysły na świecie. A Gowin chce stworzyć polskie „Harvardy” za państwowe pieniądze, więc do koryta będą się pchały co sprytniejsze świnie. Bo ile będzie można wygarnąć z tego koryta? Ono jest płytkie, bo jesteśmy biedni. To był absolutny błąd Gowina. Tego nie wolno było robić. Dochodzi teraz do takich absurdów, jak na Uniwersytecie Warszawskim, tej wiodącej uczelni. Najpierw dano kasę, a potem zrobiono nową parametryzację. Okazało się np., że Wydział Prawa nie spełnił wymogów i powinni oddać pieniądze.

Nic nie idzie w kierunku podniesienia jakości merytorycznej poza wypychaniem nas za granicę. Publikowanie za granicą, przecież za to trzeba płacić, i my mamy utrzymywać bogate zachodnie wydawnictwa? Jeśli ktoś chce się znaleźć w obiegu międzynarodowym to i tak się znajdzie. Co jest dobre to i tak się umiędzynarodowi. Jeśli ma własną ambicję i to jest zdrowe, ale żeby na siłę wypychać?

Po tej reformie nauka polska się nie podniesie – podsumował mój rozmówca.

Dr hab. Jacek Poniedziałek: „Efektywniejsza dla nauki jest wolność”

Rozmowa z dr hab. Jackiem Poniedziałkiem, socjologiem, do niedawna pracownikiem UWM, obecnie w Instytucie Socjologii Wydział Filozofii i Nauk Społecznych UMK w Toruniu. Rozmawia Adam Socha

– Czy wybory rektora UWM będą demokratyczne, czy dają możliwość wyboru najlepszego kandydata, czy też kandydata najlepiej umocowanego w obecnej ekipie rządzącej uniwersytetem?

Jacek Poniedziałek: To jest pytanie o ordynację wyborczą, która jest skrajnie niedemokratyczna.

– Dlaczego niedemokratyczna?

Jacek Poniedziałek: To nie jest zarzut, wobec konkretnej uczelni tylko taka jest natura tego rodzaju ordynacji. Gdybyśmy mieli taką zwykłą ordynację wyborczą na UWM stanowiącą, że większość decyduje, to władzę wybieraliby studenci, bo jest ich najwięcej.

– Ale to absurd (chociaż na uczelniach amerykańskich studenci mają taką władzę, że wyrzucają profesorów z pracy, którzy ich zdaniem łamią poprawność polityczną, teraz ta moda dociera do nas). Pytając o wybory demokratyczne mam na myśli, czy to pracownicy naukowi mają możliwość wyboru rektora, czy też mogą tylko zaakceptować jednego z kandydatów władz uczelni?

Jacek Poniedziałek: Na uczelniach obowiązuje system kurialny, jak kiedyś w Prusach, gdy mniejszość miała większość w parlamencie, więc z natury rzeczy taka demokracja jest ułomna. Zgadzam się, że dużą rolę w procesie wyborczym powinni odgrywać pracownicy naukowi i oni powinni mieć najwięcej do powiedzenia. Jeżeli miałbym władzę na uniwersytecie i możliwość swobodnego wyboru dowolnej ordynacji, to bym zrobił wybory powszechne wśród pracowników. Jednak obecna ordynacja sprawa, że kandydaci są wskazywani przez Radę Uczelni i Senat ich opiniuje. Sam sposób wyłaniania kandydatów jest już obarczony wadą niedemokratyczności.

źródło:http://www.debata.olsztyn.pl

Wywiad z ministrem Wojciechem Maksymowiczem, nagrałem około roku temu, gdy walczył o zmianę zapisów w statucie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. W tym działaniu solidaryzowałem się z prorektorem UWM.

Ówcześnie między rektorem Ryszardem Góreckim a prorektorem Wojciechem Maksymowiczem, gwałtownie rozwijało się uczucie w stylu:

 

głosowałem… ale się nie cieszyłem.


Na kanwie tej sytuacji warto zadać pytanie:

Czy konfliktowanie się, w imię wyższych racji, z rektorem Góreckim i jego prorektorami na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, przynosi jakieś pożytki?

Sam sobie odpowiadam:

Tak! To jest bardzo dobry biznes!


Przez rok, Wojciech Maksymowicz odpowiednio się lansując, przeszedł bardzo ciekawą i w efekcie opłacalną drogę.

Ze zwykłego prodziekana stał się wiceministrem, następnie posłem, a obecnie na chwilę osiadł na stanowisku sekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

W najbliższych dniach spodziewam się, że passa prof. Wojciecha Maksymowicza nabierze nowego kolorytu i rozpędu.

Otóż… któregoś ranka dowiemy się, że Wojciech Maksymowicz zastąpił Łukasza Szumowskieego na fotelu Ministra Zdrowia!

Szumowskiemu już zbrzydło słuchanie opozycyjnego szczekania i łgarstw, że jego rodzina zrobiła biznes życia na handlu maseczkami.

Jestem pewien, że ta zmiana nastąpi jeszcze przed wyborami prezydenckimi, aby nie psuć notowań Andrzeja Dudy. Stara i wypróbowana metoda: karuzela stanowisk.


W kontekście powyższych zmagań, aż boję się pomyśleć:

Co czeka – w najbliższym czasie – działający na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim Związek Zawodowy Pracowników „Prawda”?

Próżno będziecie szukać na stronach internetowych UWM śladów naszego istnienia.

Rektor Ryszard Górecki i jego prawa ręka, obecny pomazaniec na stanowisko rektora Jerzy Przyborowski, przez cztery lata naszego bytu w tej szacownej uczelni, nie zezwolili nawet na wirtualne zaistnienie!

Przy naszym czteroletnim stażu walki o prawa ludzkie i pracownicze, pewnie dostaniemy, jak to się mówi w kręgach politycznych, potężnego kopa w górę.

Mam nadzieję, że zadziała tu syndrom Maksymowicza.


 

Z pozdrowieniami Andrzej Adamowicz

Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie „PRAWDA”.