Przyjaciele podesłali nam pozyskaną z inernetu ilustrację, oceniającą w zabawny sposób propozycje Prawa i Sprawiedliwości, poszerzenia i pogłębienia wolności słowa i demokracji, do maksymalnych granic.

Jak widać dla każdego, coś ciekawego się znajdzie. Mam „ino” pytanie, z czego tu się śmiać?

Współczuję PiS. Ludzie jak widać nie potrafią docenić, że włodarze, starają się jak mogą poukładać im życie, by było dostatnie, łatwe i przyjemne.

„To mówiłem ja Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam PREZES 100 lat”

18 stycznia  2021, na elektroniczny adres związku (korespondencję otrzymały również inne organizacje związkowe działające w UWM), wpłynęło zapytanie jednego z naszych księży profesorów, o następującej treści:

 

Szanowni Państwo,

W związku z przygotowaniem podwyżki projakościowej zwracam się do

Państwa jako stron podpisujących Porozumienie zawarte  dnia 19 lipca

2019 r. pomiędzy Rektorem UWM w Olsztynie, a przedstawicielami związków

zawodowych działających w UWM w Olsztynie w sprawie dodatkowej części

wynagrodzeń zasadniczych pracowników Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego

w Olsztynie, z następującymi pytaniami:

  1. Czy intencją stron związkowych było opieranie się na arkuszu pracowniczym (§ ust. 1-2), czy też na innych dokumentach np.oświadczeniach ewaluacyjnych?
  1. Czy Wydziałowy Zespół mógł opierać sie w części naukowej na slotach wykazanych w arkuszu ewaluacyjnym zamiast na arkuszu pracowniczym?
  1. Czy decyzja Dziekana Wydziału Prawa i Administracji  nr 24/2020 wydana w dniu 9 lipca 2020 r. była konsultowana z przedstawicielami związków zawodowych? Jeśli tak, to jaka była opinia? (decyzja wzałączniku do niniejszej wiadomości)
  1. Czy decyzja Dziekana Wydziału Prawa i Administracji  nr 24/2020 wydana w dniu 9 lipca 2020 r. ma moc obowiązującą?

z wyrazami szacunku

  1. dr. hab. M …………, prof. UWM

Poniżej nasza odpowiedź, na zapytanie, wygląda na to, że usatysfakcjonowała autora, ponieważ do dnia dzisiejszego w tej sprawie nie podtrzymywał korespondencji.

Szanowny Księże Profesorze,

przepraszając Pana, za to, że dopiero dziś odpowiadam na Pana zapytania, wyjaśniam co następuje. Wszelkie wątpliwości, co do sposobu interpretowania postanowień porozumienia oraz przyjętych dokumentów wydziałowych w sprawie przyznania podwyżek “projakościowych” na lata 2021-2022, pracownicy mogli wykazywać w odwołaniach. Stroną, która mogła oceniać ich zasadność był właściwy Prorektor.

Jednak w związku z tym, że celem działania Związków Zawodowych jest ochrona praw pracowników chcę wyjaśnić co następuje:

         1. Treść porozumienia została zaakceptowana przez jej strony, które wiedziały, że wyniki ewaluacji będą rzutowały na przyszłą kondycję UWM. Intencja stron było dostosowanie zasad przyznawania                              podwyżek “projakościowych” w sposób jak najbardziej zbliżony do zasad ewaluacji.

         Obok szczegółowej treści porozumienia dodatkowo wprowadzono mechanizm doprecyzowania reguł podwyżki “projakościowej” w duchu zasad ewaluacyjnych poprzez same Wydziały, które znają specyfikę     poszczególnych dyscyplin. Arkusz miał być jedynie narzędziem pomocniczym do ustalania podwyżki “projakościowej” i nie może być traktowany jako wyłączny dokument w sprawie podwyżek. Arkusz służyć miał ułatwieniu pracownikom przygotowania wniosku o podwyżkę “projakościową” poprzez zebranie dorobku i innych aktywności. Zebrane w ten sposób aktywności podlegały weryfikacji zgodnie z zasadami przyjętymi w porozumieniu oraz wytycznymi przyjętymi w dokumentach wewnątrzwydziałowych. W tym kontekście zasadne jest uwzględnianie w ocenianym dorobku tylko tych publikacji, które UWM może wykazać w ewaluacji jako osiągnięcia, które wytworzył pracownik w ramach stosunku pracy. Jest to możliwe wyłącznie w przypadku, gdy osiągnięcia te zostaną wykazane w oświadczeniu ewaluacyjnym i będą przypisane do dyscypliny (dyscyplin) reprezentowanych przez pracownika. Jest to według mnie, zgodne z duchem i literą zawartego porozumienia.

  1. Zasady oceny dorobku na potrzeby podwyżek “projakościowych” od początku były skorelowane z zasadami ewaluacyjnymi.
  2. Ani przesłana decyzja ani uchwała Rady Wydziału nie były konsultowane ze Związkiem Zawodowym Pracowników UWM Prawda.
  3. Moim zdaniem związki zawodowe nie są podmiotem uprawnionym do orzekania o ważności lub nieważności aktów wydawanych przez Dziekana czy Radę Wydziału. W tym zakresie obowiązują zasady statutowe. Podkreślić jednak należy, że nawet jeżeli oba dokumenty były nieważne to i tak bezpośrednio stosowane zasady porozumienia odnoszą się wprost do zasad ewaluacji, tym samy uwzględnieniu powinny podlegać wyłącznie osiągnięcia wykazane w oświadczeniu ewaluacyjnym oraz te, które są przypisane do dyscypliny (dyscyplin) reprezentowanych przez pracownika.
  4. Chcę Pana poinformować, że kilka razy Senatorom, przedstawialiśmy nasze uwagi do proponowanych dokumentów, widząc jakie zagrożenia dla społeczności akademickiej UWM takie propozycje niosą. Niestety nikt nie zadał pytania a o co wam chodzi. W tym miejscu, chcę Panu zwrócić uwagę, że w poprzedniej kadencji Senatu, pod przywództwem Pana Góreckiego i jego ekipy, stworzono dokumenty, które odebrały gremiom przedstawicielskim możliwość wpływania na podejmowane decyzje. Dziś mamy fasadowe organizacje, które nie są w stanie przeciwstawić się arbitralnym decyzjom. A o to, zadbali Państwo Senatorowie w kadencji 2016-2020, kto to robił? a to myślę Pan dokładnie wie.

Z poważaniem, życzeniami zdrowia i dobrego samopoczucia

Andrzej Adamowicz

Przewodniczący

Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM Prawda w Olsztynie

 

 

 

Marek Książek: Artyści czystej wody. Opowieść o braciach Połomach.

Książkę wydano nakładem własnym autora.

 

Mam w rękach pachnący jeszcze farbą egzemplarz książki, z dedykacją autora i jednocześnie wydawcy książki.

„Jeden od pióra i wióra, drugi od kina i młyna“ – tak mówili przyjaciele o braciach Połomach, gdy poeta Stefan otrzymał w spadku po ojcu tartak, zaś młodszy Janusz, fotografik i filmowiec – młyn w Unieszewie. Żaden z nich jednak, nie zajął się działalnością gospodarczą. W roli przedsiębiorców wytrwali tylko pięć lat, aby następnie wrócić do działalności artystycznej. Stefan Połom związany z Orientacją Poetycką Hybrydy, działał w kręgu literacko-dziennikarskim, a Janusz Połom– absolwent łódzkiej Filmówki, w okresie stanu wojennego – dziekan wydziału operatorskiego, wyjechał z żoną do Montrealu, a potem do Meksyku, gdzie przez 15 lat uczył studentów tamtejszej szkoły filmowej. Wrócił do Olsztyna w 2001 r., uzyskał tytuły naukowe i wykładał na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. W biografii reportażowej – jak nazywa swoją książkę autor – bracia przedstawieni są, jako barwne postacie, na tle równie barwnej epoki. Związani ze środowiskiem artystycznym regionu i kraju mieli życiorysy pełne wzlotów i upadków.

Książka wzbogacona jest licznymi anegdotami oraz fotografiami.

Autor „Artystów“ spisał wspomnienia Połomów, niestety młodszy z braci niespodziewanie zmarł w październiku 2020 roku, zanim książka ukazała się w druku.

Książka do nabycia w Książnicy Polskiej, u bukinisty na Starym Mieście w Olsztynie, u autora lub poprzez nasz związek.

 

Grudzień, jest miesiącem obfitującym w różne ważne rocznice, które niestety budzą kontrowersje i spory, a nie powinny.  

My proponuje pochylić się nad rocznicą, która nie wzniesie kurzu bitewnego.

18 grudnia 1930 roku w Purdzie rozpoczęła działalność Prywatna Katolicka Szkoła Powszechna z polskim językiem wykładowym.

 Właśnie mija 90 lat od tego wydarzenia

Szkoła w Purdzie była jedenastą polską szkołą działającą w tym rejonie Warmii, po Chaberkowie, Gietrzwałdzie, Nowej Kaletce i Sząfałdzie [Unieszewie], powstałych w 1929 roku oraz Pluskach, Lesznie, Skajbotach, Stanclewie, Jarotach i Wymoju, otwartych w 1930 roku, później powstały jeszcze szkoły w Giławach, Brąswałdzie i Olsztynie.

Gdzie mieściła się Prywatna Polska Szkoła Katolicka?

Szkołę urządzono w budynku należącym do Augusty Gruna, która sprzedała dom Związkowi Polskich Towarzystw Szkolnych w Niemczech i zbudowała sobie zagrodę na wybudowaniu ( na kolonii Purdy w kierunku Pajtun). Obecnie w tym budynku mieści się Przedszkole w Purdzie. Dawna polska szkoła mieściła się w jednej izbie, w najstarszej, środkowej części budynku.

Inauguracja działalności.

Pierwszym nauczycielem został, pochodzący z Zakrzewa, Paweł Jasiek. Rozpoczęcie roku szkolnego było raczej skromne, bo na zgłoszonych kilkunastu uczniów pojawiło się w szkole tylko sześciu. Paweł Jasiek w krótkim czasie zdołał potroić liczbę uczniów polskiej szkoły w Purdzie, z sześciu do osiemnastu.

Pomoce dydaktyczne.

Nauczyciel wspólnie z dziećmi gromadził pomoce naukowe. W swoich wspomnieniach Paweł Jasiek zapisał: „Klasę w Purdzie zamieniłem w szybkim tempie na gabinet przyrodniczo-geograficzny. Na jednej ze ścian wisiały tabele pogody, spostrzeżeń meteorologicznych i wykresy temperatury. Drugą ścianę zajęły eksponaty przyrodnicze, jak: zbiory szyszek, gałązki drzew iglastych, kółeczka pni z różnych drzew, uwidaczniające pierścienie lat, pióra drobiu. Inną ścianę zakrywała wielka mapa Niemiec, na której z uwagi na Prusy Wschodnie znalazła się również większa część Polski. Pomiędzy stojakiem a tablicą stała na specjalnych klockach piaskownica, a w niej – rosnący automatycznie z lekcji na lekcję model Purdy wraz z okolicą. Tak wyposażona klasa była mi wielką pomocą w nauczaniu i wabikiem dla oka radcy szkolnego doktora Franza Pasternacka”. Faktycznie wizytator zainteresował się tymi planszami i zachęcał innych nauczycieli do naśladowania Pawła Jaśka z Purdy.

Polskie Przedszkole w Purdzie

Z początkiem marca 1931 roku założono w Purdzie przedszkole polskie. Uczęszczało do niego na początku dziesięcioro dzieci. Zajęcia prowadziła Agata Sendrowska, po niej Anna Zarembianka.

Kolejny nauczyciel w Polskiej Szkole.

Po powierzeniu z początkiem lipca 1931 r. Pawłowi Jaśkowi stanowiska zastępcy kierownika Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego na Warmię, jego miejsce zajął Mieczysław Oelberg. Przyjechał do Purdy w sierpniu z żoną Stanisławą i dwoma synami Bogdanem i Rajmundem. Uchodził za sumiennego nauczyciela. Jemu miejscowa szkoła zawdzięczała urządzenie w 1932 roku  Święta Dziecka z udziałem uczniów z innych szkół. W czasie jego pracy doszło do napadu na szkołę. W nocy z 25 na 26 marca 1933 r. grupa wyrostków zdemolowała izbę szkolną. Napastnicy wtargnęli do polskiej szkoły i zdemolowali znajdujące się tam sprzęty. Policja w krótkim czasie umorzyła śledztwo, nie będąc w stanie ustalić sprawców, chociaż we wsi wszyscy wiedzieli, kto tego dokonał. Nauczyciel poczuł się zastraszony i poprosił o zwolnienie z obowiązków pracy w Niemczech. Nastąpiło to dopiero z początkiem 1936 roku.

Nauka w polskiej szkole.

Niemcy nie ustawali w swojej walce z polską szkołą. W przeprowadzonej 13 sierpnia 1937 roku rewizji w bibliotece, poszukiwali książek rzekomo wrogich wobec państwa niemieckiego. Skonfiskowali np. opracowanie ks. Walentego Barczewskiego „Kiermasy na Warmii”. Prześladowane były również rodziny, które zapisały swoje dzieci do polskiej szkoły. Wspominała o tym uczennica miejscowej polskiej szkoły Anna Karwacka: „Z powodu posyłania dzieci do polskiej szkoły odmówiono moim rodzicom zasiłku rodzinnego. Żandarmi doszukiwali się w gospodarstwach polskich rodzin „dziury w całym” i wymierzali grzywny. Uczniowie szkoły niemieckiej obrzucali często dzieci polskie kamieniami”.

Paweł Galusik nauczyciel, który stracił pracę w  wyniku fałszywych oskarżeń.

Miejsce Mieczysława Oelberga zajął absolwent Akademii Pedagogicznej w Bytomiu Piotr Galusik. Nauczał w Purdzie niecałe pięć miesięcy. Został odwołany przez Niemców 19 maja 1936 r. Pozbawienie Galusika praw nauczania nastąpiło po odrzuceniu przez niego propozycji niemieckiego inspektora Franza Pasternacka przejścia do pracy w niemieckiej szkole. Galusik miał ku temu pełne kwalifikacje. Ukończył Akademię Pedagogiczną w Bytomiu. Wtedy inspektor, opierając się na fałszywych zeznaniach, oskarżył polskiego nauczyciela o to, że rzekomo palił papierosy w klasie i pił alkohol w godzinach pracy.

Tadeusz Pezała nasz patron.

W końcu maja 1936 r. szkołę w Purdzie objął, pochodzący z Zakrzewa, Tadeusz Pezała. Nowy nauczyciel potrafił zainteresować młodzież sportem, był dobrym pływakiem, co potwierdził w czasie spotkania dzieci ze szkół ze Skajbot i Purdy nad jeziorem Serwent, urządzał wspólne wysłuchiwanie polskich audycji radiowych. Pasją życia Tadeusza Pezały był teatr. Należał do zespołu teatrzyku kukiełkowego „Bajka”. Poza tym brał udział w pracy harcerskiej, m.in. uczestniczył w ostatnim obozie urządzonym 24 lipca 1939 roku nad pobliskim jeziorem Serwent z udziałem 48 harcerzy. Jego pracę w Purdzie przerwało aresztowanie na siedem dni przed wybuchem drugiej wojny światowej, 25 sierpnia 1939 roku. Jakiś czas przebywał w więzieniu olsztyńskim, następnie w Olsztynku, potem został przetransportowany do obozów koncentracyjnych  Hohenbruch i Sachsenhausen gdzie został zamordowany 21 października 1942.

Absolwenci szkoły.

Szkoła rozpoczęła działalność od nauczania 6 dzieci. W roku następnym było ich już 19. Do szkoły uczęszczały dzieci Górnych — 3, Kaluskich — 2, Karwackich — 4, Kensboków — 5, Modawskich — 2, Orłowskich — 3, Preylowskich — 2, Schulzów — 4, Skodowskich — 3, Weinertów — 2 oraz dwaj synowie nauczyciela Oelberga. Szkoła miała 32 absolwentów z których dziewięcioro kontynuowało naukę. Byli to  Józef Orłowski, Jan Schulz, Jan Skodowski i Bernard Weinert kształcili się w gimnazjach w Bytomiu i Kwidzynie. Szkołę gospodarczą w Malinowie ukończyły: Maria Górna, Anna Kensbok, Elżbieta Madowska i Helena Schulz, a uniwersytet ludowy w Dalkach koło Gniezna Maria Preyłowska.

 

Purda Tu nauczali: Paweł Jasiek, Mieczysław Oelberg, Piotr Galusik i Tadeusz Pezała

 

Kierownik Jasiek z dziećmi na tle budynku szkolnego w Purdzie

Jasełka

 

Pan Olberg z dziećmi warzywniaku

 

Augusta Gruna, sprzedała dom Związkowi Polskich Towarzystw Szkolnych w Niemczech, w którym funkcjonowała szkoła w Purdzie.

Kartka patriotyczna z 1919 roku.

 

Autentyczny wóz Drzymały na uroczystościach bydgoskich z okazji 10-lecia powrotu do macierzy ziem byłego zboru pruskiego.

\Zdjęcie zamieszczone było w tygodniku „Światowid” w lutym 1930 roku/.

 

 

 

Szanowne Koleżanki i Koledzy , nadchodzi czas zadumy, czas Świąt Bożego Narodzenia, w którym warto zwolnić, zatrzymać się choć na chwilę oraz pomyśleć o sobie i o osobach bliskich naszemu sercu. Z tej okazji chcielibyśmy życzyć Wam, by był to czas spokoju i radości, a przede wszystkim, by był to czas przepełniony ciepłem rodzinnym.

 

Przyjaciele witam.

Dziś na stronie Ministerstwa Nauki
i Szkolnictwa Wyższego
ukazał się artykuł pod tytułem Pakiet Wolności Akademickiej. Zapewne wielu przedstawicielom naszej Uczelni, przedstawione poniżej propozycje spowodują szczękościsk.

Będzie potrzebna operacja!

Współczujemy!!!

Prawda 😊

09.12.2020

Poszanowanie wolności nauczania, wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników, a także debaty akademickiej z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego i przepisów porządkowych uczelni – to główne założenia przedstawionego dziś Pakietu Wolności Akademickiej.

Umocnienie wolności słowa, badań i nauczania

Podczas środowej konferencji minister Przemysław Czarnek zaprezentował szczegóły projektu nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli akademickich. Pakiet Wolności Akademickiej wprowadza zmiany prawne gwarantujące nauczycielom wolność nauczania, wolność słowa i wolność badań naukowych. Pakiet jest urzeczywistnieniem w praktyce akademickiej konstytucyjnego prawa do wyrażania przekonań światopoglądowych, religijnych i filozoficznych.

Warunkiem rozwoju nauki jest pełna wolność akademicka, pełna wolność nauczania, wolność debaty akademickiej. Proponujemy Pakiet Wolności Akademickiej, który wychodzi naprzeciw oczekiwaniom środowisk akademickich zwracających uwagę na pojedyncze przypadki ograniczania wolności – powiedział minister Przemysław Czarnek.

Pakiet Wolności Akademickiej to wyraz troski o to, by na uczelniach zawsze dominował szacunek dla człowieka, dla prawdy, dla tradycji. Serdecznie zapraszamy środowiska akademickie do włączenia się do dyskusji – dodał wiceminister Wojciech Murdzek.

Założenia Pakietu Wolności Akademickiej

Pakiet Wolności Akademickiej przewiduje między innymi obowiązek poinformowania nauczyciela akademickiego o poleceniu rozpoczęcia prowadzenia sprawy dotyczącej jego osoby. Nauczyciele zyskują możliwość skierowania zażalenia do komisji dyscyplinarnej przy Ministrze, jeśli postępowanie dotyczy wyrażania przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. Zażalenie wnosi się za pośrednictwem rzecznika dyscyplinarnego, któremu zostało wydane polecenie rozpoczęcia prowadzenia sprawy. Trybem odwoławczym od postanowienia ww. komisji jest możliwość wniesienia zażalenia do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ponadto nauczyciel akademicki nie może zostać zawieszony na etapie postępowania wyjaśniającego.

Pakiet zobowiązuje rektora do zapewniania poszanowania wolności nauczania, badań naukowych i ogłaszania ich wyników.

Konsekwencją przyjętych w dokumencie założeń jest umorzenie wszystkich wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie nowych przepisów postępowań wyjaśniających i postępowań dyscyplinarnych, które dotyczą wyrażania przez nauczycieli akademickich przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych.

Konsultacje ze środowiskiem akademickim

Zgodnie z ustaleniem Ministra Przemysława Czarnka z konferencjami rektorów, projekt zostanie skierowany do szerokich konsultacji ze środowiskiem akademickim, a później przejdzie wszystkie etapy procesu legislacyjnego.

 

 

 

 

Takiego wydarzenia w historii Stowarzyszenia Patria Nostra jeszcze nie było! 26 listopada, w samym sercu Niemiec, w Berlinie, w siedzibie renomowanej żydowskiej uczelni mówiliśmy o niemieckim terrorze i ludobójstwie na Polakach w czasie II wojny światowej. Mówiliśmy też moralnym prawie domagania się od Niemiec reparacji wojennych za niewyobrażalne zniszczenia, jakie dotknęły Polskę w czasie II wojny światowej. Przekazaliśmy również międzynarodowemu audytorium wiedzę o procesach, wytaczanych przez Stowarzyszenie Patria Nostra  niemieckim mediom za posługiwanie się zwrotem „polskie obozy zagłady”.

Konferencja, zorganizowana przez Stowarzyszenie Patria Nostra wraz z Touro College Berlin zatytułowana była „Niemcy i zbrodnie w Polsce w czasie II wojny światowej” i dofinansowana ze środków MSZ (Dyplomacja Publiczna 2020; komponent III Polacy i Żydzi – wspólne dziedzictwo i przyszłość).

Jej celem było dotarcie do niemieckich i żydowskich środowisk opiniotwórczych z polską perspektywą historyczną i prawną na niemieckie zbrodnie popełnione podczas II wojny światowej na terenie okupowanej Polski. Konferencja była tłumaczona na języki polski, niemiecki i angielski. Pierwotnie zakładano, iż odbędzie się ona w tradycyjny sposób w Berlinie, jednakże plany te zmieniła pandemia.

Konferencję otworzyła Sara Nachama, rektor Touro College Berlin, która podziękowała za możliwość współorganizowania z naszym stowarzyszeniem tak ważnego wydarzenia.

Na konferencję składały się panele: I. Wiedza i luki w wiedzy, II. Konsekwencje prawne oraz III Muzea i miejsca pamięci. Na koniec każdego panelu odbywała się runda dyskusyjna.

W konferencji wzięli udział:

prof. dr Stephan Lehnstaedt badacz niemieckich zbrodni na Żydach i Narodzie Polskim, prowadzący na Touro College Berlin kierunek „Studia nad Holokaustem”; dr Igor Kąkolewski, CBH PAN Berlin; dr Agnieszka Łada, DPI Darmstadt; dr Daniel Brewing, Aachen, Hanna Radziejowska i dr Mateusz Fałkowski, Instytut Pileckiego Berlin; Kamil Majchrzak, Berlin; dr Łukasz Jasiński, CBH PAN Berlin; mec. Lech Obara, Stowarzyszenie Patria Nostra; prof. dr Stanisław Żerko, IZ Poznań; dr Jan-Robert von Renesse, Landessozialgericht Essen; prof. dr Peter Klein, Touro College Berlin; dr Marta Ansilewska-Lehnstaedt; dr Christine Glauning; dr Paweł Ukielski, Muzeum Powstania Warszawskiego oraz dr Hanna Węgrzynek, Muzeum Getta Warszawskiego.

Już po samych nazwiskach widać, że wielu z nich to wybitni naukowcy zajmujący się tematem zbrodni niemieckich popełnionych w Polsce w czasie II wojny światowej.

Na uwagę zasługuje fakt, że udało się zorganizować konferencję wspólnie z niemieckimi naukowcami, którzy rozumieją omawiany problem i są gotowi podjąć dialog niemiecko-polski. To pierwsza tego typu inicjatywa na taką skalę. Na konferencji padły bardzo ważne słowa, takie jak te wypowiedziane przez mec. Lecha Obarę, że popełnione przez Niemców zbrodnie trzeba wybaczyć, ale nie można o nich zapomnieć.

Prezes Stowarzyszenia Patria Nostra wyjaśnił, dlaczego używanie określenia „polski obóz zagłady” tak leży nam na sercu. Przypomniał, że Stowarzyszenie zostało utworzone przez byłych więźniów obozów koncentracyjnych, którzy poprosili prawników Patria Nostra o pomoc w walce z krzywdą, jaką wywołuje w nich stosowanie takich zwrotów. Przypomniał też wyrok Wyższego Sądu Krajowego w Koblencji z listopada 2017 r., w którym napisano, że przymiotnik „polski” użyty w kontekście „polskich obozów zagłady” z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy stanowi nie tylko cechę geograficzną, ale też narodową, sugerująca, że obozy zostały wybudowane i prowadzone przez Polaków i na ich odpowiedzialność”.

Mec. Lech Obara wytłumaczył też, dlaczego wybraliśmy drogę sądową walki z określeniem „polskie obozy zagłady”. Otóż dlatego, że naszym zdaniem nieskuteczna była prowadzona dotychczas walka dyplomatyczna. Liczba fałszujących zwrotów historię, zamiast spadać – z roku na rok rosła.

Prezes Stowarzyszenia Patria Nostra opowiedział również o walce Stowarzyszenia o prawidłowe wykonanie prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie w sprawie Karola Tendery vs. ZDF.

Na koniec wspomniał wiceprezes Stowarzyszenia, dr Janinę Luberdę-Zapaśnik.

– W jej rodzinie stał się cud. Miłość pokonała pamięć o złej przeszłości. Jej córka założyła w Niemczech rodzinę. Demony przeszłości zostały więc przepędzone. Co nie zwalnia nas wszystkich jednak od obowiązku pamiętania o tejże przeszłości, aby się ona nigdy nie powtórzyła – podsumował.

 

Warto podkreślić, że po sukcesie konferencji, planowane są kolejne tego typu wydarzenia przy współpracy ze stroną niemiecką. Jest to na przykład wydanie publikacji autorstwa naukowców biorących udział w konferencji na podstawie ich referatów w języku niemieckim i polskim.

 

Przyjaciele,

zapraszam na zorganizowaną przez

Touro College Berlin i Stowarzyszenie Patria Nostra Olsztyn,

konferencję naukową pod tytułem

„German Crimes in Occupied Poland”

(„Zbrodnie Niemieckie na Terenie Okupowanej Polski”).

Poniżej link do strony organizatora:

 

http://patrianostra.org.pl/niemcy-i-zbrodnie-w-polsce-podczas-ii-wojny-swiatowej-konferencja-26-listopada-2020-r/

 

Pozdrawiam

Andrzej Adamowicz

 

 

 

Międzynarodowa konferencja naukowa – Berlin 26 listopada 2020 r.

Głównym rezultatem projektu będzie międzynarodowa konferencja naukowa poświęcona sposobom upamiętniania prawdy o niemieckich zbrodniach na Żydach i Polakach w czasie II wojny światowej. Składała będzie się ona z 4 paneli – historycznego, prawnego, z udziałem polityków oraz z udziałem dyrektorów miejsc pamięci.

Konferencja odbędzie się w siedzibie Touro College w dniu 26 listopada 2020 r.

Tytuł konferencji to „German Crimes in Occupied Poland” („Zbrodnie Niemieckie na Terenie Okupowanej Polski”).

Działanie to przyczyni się do promocji polskiego dorobku naukowego w zakresie rozwoju prawnej doktryny zwalczania tzw. miękkiego kłamstwa oświęcimskiego, czyli środków prawnych walki z nieprawdziwymi faktami o odpowiedzialności za zbrodnie popełnione na terenie okupowanej Europy na Żydach, Polakach i innych narodach.

Upowszechnia się bowiem „europeizacja Holocaustu”, czyli wskazywanie, że winne Holocaustu są też inne narody, które kolaborowały z Niemcami, w tym także Polacy. Polska musi temu przeciwdziałać, merytorycznie wskazując ogrom strat poniesionych przez Polskę i inne narody okupowane z rąk Niemców oraz pokazując właściwe proporcje: kto był katem, a kto ofiarą. Okazją do pogłębionej dyskusji na ten temat będzie właśnie nasza konferencja.

Poruszone zostaną na niej zagadnienia dotyczące polityki historycznej, narracji tożsamościowo-narodowej,  problem relatywizacji i europeizacji winy za Holokaust w kontekście prawnej ochrony prawdy historycznej, odpowiedzialność cywilnoprawna za zniekształcanie prawdy historycznej o zbrodniach popełnionych w czasach II wojny światowej czy kryminalizacja tzw. miękkiego rewizjonizmu Holokaustu.

Konferencja w Berlinie 2020-11-26

 

 

Jak często na UWM „naruszono prawo, poświadczono nieprawdę i wprowadzono w błąd najpierw radę wydziału, a potem CK. (…)” .

Czy na UWM zapomniano art. 73 Konstytucji. Zgodnie z tym przepisem, „każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury.”

Czy były minister, wiceminister, rektor dawali przyzwolenie na takie działania na naszym Uniwersytecie i dlaczego?

Czy jest szansa na zmiany i przestrzeganie Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego pod przewodnictwem naszego rektora Jerzego Przyborowskiego? (załącznik nr 2 do Uchwały nr 2/2020) patrz poniżej na

„UNIWERSALNE ZASADY I WARTOŚCI ETYCZNE W PRACY NAUKOWEJ

Podstawowe, uniwersalne zasady i wartości etyczne, na których opiera się integralność i wiarygodność nauki odnoszą się do przedstawicieli wszystkich, bez wyjątku, dyscyplin naukowych. Ich przestrzegania należy wymagać od naukowców, od instytucji, w których prowadzą oni badania, a także tych, które finansują badania, zajmują się ich publikacją i organizacją życia naukowego, zarówno w ich wzajemnych relacjach, jak i w kontaktach ze światem zewnętrznym.

Do tych uniwersalnych zasad należą:

1) sumienność w prezentowaniu celów i intencji zamierzonych lub prowadzonych badań, w przedstawianiu metod i procedur badawczych oraz interpretacji uzyskanych wyników, a także w przekazywaniu informacji na temat możliwych zagrożeń oraz dobrze uzasadnionych przewidywaniach odnośnie do korzyści i możliwych zastosowań;

2) wiarygodność w prowadzeniu badań, krytycyzm wobec uzyskanych wyników, skrupulatność, troska o szczegóły i pieczołowitość w przedstawianiu wyników badań;

3) obiektywizm: opieranie interpretacji i wniosków wyłącznie na faktach, sprawdzalnym rozumowaniu i danych, które są możliwe do potwierdzenia przez innych;

4) niezależność od zewnętrznych wpływów na prowadzenie badań, zarówno wobec zlecających badania czy ekspertyzy, jak i od wpływów ze strony politycznych, ideologicznych, religijnych lub gospodarczych grup nacisku;

5) otwartość w dyskusjach z innymi naukowcami na temat własnych badań, co jest jednym z kluczowych warunków postępu w nauce, oraz przyczyniania się do gromadzenia wiedzy poprzez publikowanie wyników badań, jak również w uczciwym przekazywaniu tej wiedzy społeczeństwu;

6) przejrzystość dokumentowania badań naukowych gwarantująca dostępność danych po opublikowaniu wyników badań;

7) odpowiedzialność przejawiana wobec obiektów badań; badania, których przedmiotem są ludzie lub zwierzęta mogą być prowadzone jedynie wtedy, gdy jest to

 

niezbędne i zawsze z poszanowaniem godności człowieka i praw zwierząt, na podstawie zgody wyrażonej przez odpowiednie komisje ds. etyki, w tym komisje bioetyczne;

8) odpowiedzialność badacza za społeczno-gospodarcze i środowiskowe konsekwencje sformułowanych konkluzji;

9) sprawiedliwość i rzetelność w ocenie merytorycznej i etycznej pracy innych badaczy oraz w opiniowaniu i uznawaniu osiągnięć naukowych tych, którym się ono rzeczywiście należy, wyrażająca się we właściwym podawaniu źródeł i uczciwym uznawaniu ich udziału w osiągnięciach naukowych;

10) niewykorzystywanie swojego naukowego autorytetu przy wypowiadaniu się na tematy z poza obszaru własnych kompetencji;

11) odwaga w sprzeciwianiu się poglądom sprzecznym z wiedzą naukową oraz praktykom niezgodnym z zasadami rzetelności naukowej;

12) troska o przyszłe pokolenia naukowców przejawiająca się nie tylko w poszanowaniu i uczciwym traktowaniu współpracowników oraz staraniach o ich rozwój naukowy, ale także w zaznajamianiu ich z obowiązującymi standardami oraz normami etycznymi.”

Powyższe wątpliwości i wnioski, nasuwają się automatycznie po przeczytaniu artykułu Adama Sochy zamieszczonego w DEBACIE (22 listopada 2020 roku).

Z pozdrowieniami

Andrzej Adamowicz

M.Wroński: We wniosku profesorskim dziekana Wydziału Humanistycznego UWM poświadczono nieprawdę

 

Obszerne fragmenty habilitacji dr hab. Andrzeja Szmyta, prof. UWM, historyk, dziekana Wydziału Humanistycznego UWM, są w części parafrazowane, a w części przepisane do książki profesorskiej – zawsze z odpowiadającą bibliografią, Przeniesione treści są w zasadzie takie same, a autor nie sygnalizował, że tekst pochodzi z monografii habilitacyjnej – taki zarzut stawia dr hab. Marek Wroński na łamach listopadowego Forum Akademickiego.

Red. Wroński przypomina, że na początku 2019 r. nastąpił niebywały przypływ „energii naukowej” w naszym kraju i do końca kwietnia tegoż roku do Biura Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów spłynęły tysiące wniosków awansowych dotyczących wszczęcia przewodu habilitacyjnego i przewodu profesorskiego.
Powodem były zmiany prawa, które w okresie od 1 maja do 30 września 2019 r. zawieszały możliwość składania wniosków do CK, w związku z rozpoczęciem funkcjonowania od 1 czerwca 2019 r. Rady Doskonałości Naukowej (RDN). Od października wnioski awansowe są procedowane przez RDN na nowych przepisach, wśród których m.in. jest wymóg losowania recenzentów. Tak więc dla wielu naukowców, którzy od dłuższego okresu myśleli o habilitacji czy profesurze belwederskiej, czas nagle przyspieszył.

Dotyczy to też dziekana Wydziału Humanistycznego UWM. Red. Wroński rok temu opisał sprawę nieprawidłowego wszczęcia 19 marca 2019 r. postępowania profesorskiego w naukach humanistycznych przez macierzystą radę wydziału dr. hab. Andrzeja Szmyta. Zdaniem red. Wrońskiego, jest to jawny i poważny konflikt interesów.

Spóźniona książka profesorska

Głównym osiągnięciem naukowym dr. hab. Andrzeja Szmyta jest książka profesorska Przypadek czy fenomen miejsca? Publiczne szkoły średnie w Krzemieńcu w latach 1773-1939, która jakoby została wydana przez Wydawnictwo UWM w Olsztynie w roku 2018, co nie jest prawdą.

W przedstawionym tzw. wniosku profesorskim znajdowało się kilka egzemplarzy tej pozycji, która liczyła ok. 350 stron druku oprawionych w miękkiej okładce. Jak jednak sprawdziłem, w sierpniu 2019 r., kiedy chciałem kupić ww. książkę, w Wydawnictwie UWM poinformowano mnie, że pozycję wydrukowano na początku roku zaledwie w pięciu egzemplarzach, a dopiero obecnie planuje się pełny druk. Na początku grudnia 2019 r. redaktor naczelny Wydawnictwa UWM, mgr Aurelia Grejner, poinformowała mnie, że książkę wydrukowano w połowie lipca 2019 r, zaś egzemplarz obowiązkowy do Biblioteki Narodowej i innych bibliotek został rozesłany w połowie listopada 2019 r.

Recenzja wydawnicza dr hab. Janiny Kamińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego jest z końca lutego 2019 r., zaś recenzja prof. Artura Kijasa z 26 marca 2019 r.

Wszystko to pokazuje, że wóz znalazł się przed koniem i w chwili otwierania przez kandydata na profesora procedury awansowej główne osiągnięcie naukowe, jakim jest monografia profesorska, nie istniało. Oznacza to, że naruszono prawo, poświadczono nieprawdę i wprowadzono w błąd najpierw radę wydziału, a potem CK. (…)

Red. Wroński zauważył, że w tzw. książce profesorskiej autor opracował tematykę podobną do prezentowanej w jego monografii habilitacyjnej pt. Gimnazjum i Liceum Wołyńskie w Krzemieńcu w systemie oświaty Wileńskiego Okręgu Naukowego w latach 1805-1833 (UWM, Olsztyn 2009 r.). Po dokładniejszym porównaniu obu pozycji można znaleźć liczne autozapożyczenia. W artykule red. Wroński podaje przykłady takich zapożyczeń.

Podkreśla przy tym, że to nie jest zwykłe przeniesienie copy and paste stu kilkudziesięciu stron monografii habilitacyjnej. Jej obszerne fragmenty są w części parafrazowane, a w części przepisane – zawsze z odpowiadającą bibliografią. Powoduje to, że przeniesione treści są w zasadzie takie same. Takich obszernych powtórzeń nie powinno być w rzeczywiście nowej monografii. W sygnalizowanych fragmentach red. Wroński nie znalazł informacji, że tekst pochodzi z habilitacji.

Niektóre partie książki profesorskiej odnoszące się do lat istnienia Liceum Wołyńskiego w okresie II Rzeczypospolitej są ubogie w aparat naukowy, zwłaszcza źródłowy. Oparte są na literaturze, a głównym źródłem jest wydana w 2017 r. monografia Bożeny Gorskiej Rzeczpospolita Krzemieniecka albo Nowe Ateny (Kraków).

Daniel Beauvois: W książce A. Szmyta czytam własne wywody

Z kolei kilka lat wcześniej znany i ceniony badacz historii XIX wieku, francuski historyk i slawista, emerytowany profesor Uniwersytetu Panthéon-Sorbonne w Paryżu, doktor honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, Daniel Beauvois (ur. 1938) w książce Wilno – polska stolica kulturalna zaboru rosyjskiego 1803-1832, wydanej we Wrocławiu w 2010 r., zarzucił na str. 13-14 Andrzejowi Szmytowi nieuprawnione przejęcia z jego prac. Pisał m.in.: „O autorach pozwalających sobie na plagiaty nie będę pisał. Nie są godni wzmianki i miana naukowca. W zasadzie powinienem się cieszyć z uczciwie sygnalizowanych częstych zapożyczeń. Świadczą one o uznaniu dla mojej pracy. Cytaty wyrażają nawet bezdyskusyjność tego, co napisałem i jest to ogólnie praktykowane we wszystkich książkach historycznych. Kłopot się zaczyna, kiedy zapożyczeń jest naprawdę za dużo i odnoszę wrażenie, że czytam własne wywody. Tak się stało z dobrze skądinąd udokumentowaną nową monografią Krzemieńca [Gimnazjum i Liceum Wołyńskie w Krzemieńcu w systemie oświaty wileńskiego okręgu naukowego w latach 1805-1833, Olsztyn 2009 – MW], gdzie całe akapity mego tekstu są dosłownie powtórzone. Takich długich cytatów można tam naliczyć ponad setkę. (…) może autorzy postarają się (szczególnie w przypadku pracy habilitacyjnej) więcej dać od siebie”.

Red. Wroński nie znalazł żadnego faktu świadczącego o tym, aby dr hab. A. Szmyt publicznie odniósł się do tego krytycznego komentarza. (…)

Odpowiedź dziekana
Po ukazaniu się pierwszego artykułu Marka Wrońskiego na temat książki profesorskiej Andrzeja Szmyta („Vivat Academia, vivant plagiatores!” listopad 2019, Forum Akademickie) red. Wroński otrzymał list od prof. A. Szmyta, w którym m.in. napisał:

„Przede wszystkim chcę jednak zapewnić, iż problem z wydaniem owej książki oraz jej niedostępności w bibliotekach zaraz po jej wydaniu nie wynikał z chęci ukrycia czegokolwiek, aby w sposób niegodny uzyskać tytuł naukowy. Miało to troszkę inne podłoże, choć w opóźnieniu z przekazaniem bibliotekom egzemplarzy obowiązkowych było sporo mojej winy i tego wcale nie ukrywam. Sam się bowiem zobowiązałem, że książkę do bibliotek roześlę lub zawiozę osobiście. Niestety, największą rolę w niedopełnieniu tego zobowiązania odegrały moje problemy zdrowotne i rodzinne (moja operacja i śmierć Mamy), ale też troszkę problemy z drukiem całego nakładu (m.in. po pierwszej partii zmiana decyzji z druku książki w miękkiej oprawie, która ze względu na objętość zaczęła się rozpadać, na oprawę twardą). Poza tym, zamiast w pierwszej kolejności książkę rozesłać do bibliotek (nawet te «miękkie» egz.), z jej pierwszego rzutu (50 egz.) zostawiłem na Uczelni kilka egzemplarzy do procedowania wniosku profesorskiego, a większość (36 egzemplarzy) zawiozłem do Akademii w Krzemieńcu, bo zapowiadała się tam uroczystość jubileuszowa związana z Liceum Krzemienieckim, a przecież Krzemieńczanom książkę poświęciłem”.

Jak widać, prof. Szmyt nie zaprzeczył, że książki w marcu 2019 r. nie było. Jego matka zmarła 12 sierpnia 2019 r., zaś wizyta w Krzemieńcu miała miejsce w połowie października 2019 r. Autor otrzymał wówczas dyplom profesora honoris causa Akademii Humanistyczno-Pedagogicznej im. Tarasa Szewczenki w Krzemieńcu na Ukrainie i wziął udział w uroczystościach 200-lecia przekształcenia Gimnazjum Wołyńskiego w Liceum.

Rektor i Senat UWM zignorowali fakty ujawnione przez red. Wrońskiego i prawie jednogłośnie poparł wniosek profesorski

Mimo sygnalizowanych publicznie przeze mnie wątpliwości, a także apelu w listopadowym artykule (FA 11/2019) do ówczesnego rektora UWM, prof. Ryszarda Góreckiego, o dokładne zbadanie sprawy „poświadczenia akademickiej nieprawdy”, nie zrobiono tego. Senat UWM prawie jednogłośnie uchwałą nr 658 poparł 28 lutego 2020 roku wniosek „o nadanie dr. hab. Andrzejowi Tadeuszowi Szmytowi tytułu profesora w dziedzinie nauk humanistycznych w dyscyplinie historia”. Cała dokumentacja wniosku profesorskiego trafiła do Sekcji Humanistycznej CK, gdzie na początku września 2020 r. gładko przeszła procedurę recenzyjną. Nikt nie wspomniał, że przewód profesorski został otwarty bez skończonej książki profesorskiej, zaś tę dostarczono recenzentom najwcześniej dopiero pod koniec września 2019 r.

Na posiedzeniu Prezydium CK 28 września br. prof. Kazimierz Furtak, któremu w ostatniej chwili zgłosiłem zastrzeżenia i to, że mimo publicznego podniesienia w artykule prasowym, nie zostały one wyjaśnione, zadecydował o usunięciu wniosku profesorskiego spod głosowania prezydium nad zatwierdzeniem nominacji profesorskiej.

Jak wiem, Biuro CK poprosiło nowe władze rektorskie o wyjaśnienie, czy przedstawiona jesienią 2019 r. recenzentom książka profesorska była gotowa w marcu 2019 r., czy też ją podmieniono, na co są dowody ukazane powyżej. Uważam, że już tylko z tego powodu postępowanie profesorskie powinno być unieważnione, bowiem takie „kręcenie” datą wydania książki nie przystoi profesorowi. A młodzi naukowcy patrzą i później naśladują pana dziekana. Grono rektorskie UWM oraz koledzy z Sekcji Humanistycznej Centralnej Komisji zgodnie odwracają głowy.

Mam nadzieję, że sprawa wróci do Sekcji Humanistycznej CK z powodu wskazanych autozapożyczeń, które autor ma prawo wykorzystać w kolejnej książce na zbliżony temat, ale musi to jasno zaznaczyć. Tego zabrakło w łącznym, ok. 130-stronicowym tekście. Nie zauważył tych odautorskich przejęć żaden recenzent.
Marek Wroński

Od redakcji:
Zupełnie inaczej zachowały się władze UWM, gdy był głosowany wniosek o profesurę belwederską dla dr hab. Joanny Wojtkiewicz z Wydziału Medycyny UWM. Za to, że naraziła się ówczesnemu prorektorowi prof. Wojciechowi Maksymowiczowi (wydała oświadczenie, w którym sprzeciwiła się oferowaniu przez Instytut Terapii Komórkowych, w którym UWM ma udziały, pseudoterapii w postaci tzw. komórek za dziesiątki tysięcy złotych ludziom chorym na śmiertelne, straszne choroby m.in. stwardnienie zanikowe boczne SLA). Prorektor Maksymowicz na Radzie Wydziału apelował o odrzucenie wniosku dr hab. Wojtkiewicz, twierdząc, że ciąży na niej poważny zarzut wykorzystania cudzej pracy naukowej. Jak się okazało, oskarżenie na dr hab. Wojtkiewicz rzucił pupil prorektora Maksymowicza, któremu zawdzięcza stanowiska i karierę. W młodym wieku dr n. med. Łukasz Grabarczyk, został dyrektorem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie i kliniki “Budzik”.

Ta „praca naukowa”, to po prostu rutynowe badania pacjentów Szpitala Uniwersyteckiego rezonansem magnetycznym, opłacone przez NFZ, a te „dane naukowe”, to dane z karty pacjentów typu wiek, płeć, rozpoznanie i wynik rezonansu. Pani Wojtkiewicz wykorzystała te dane do analizy statystycznej oraz do oceny sensowności kierowania na badania rezonansem. Wybitny znawca prawa autorskiego dr Jan Piszczek na moją prośbę przeanalizował ten zarzut i stwierdził, że jest bzdurny i bezpodstawny, pani Wojtkiewicz nie naruszyła niczyich praw autorskich. Mimo to Rzecznik Dyscyplinarny UWM prof. dr hab. Zbigniew Wieczorek z całą powagą potraktował ten zarzut i skierował sprawę do Komisji Dyscyplinarnej. Od 3 lat dr hab. Joanna Wojtkiewicz jest „grillowana” i końca postępowania nie widać. N moje pytanie skierowane wiele miesięcy temu do dyr. Łukasza Grabarczyka, na czym polegała „naukowość” jego badań rezonansem, dyr. Grabarczyk nie odpowiedział.
Adam Socha”

Prawa pracownicze bronione przez Stowarzyszenie Patria Nostra – Centrum Praw Wykluczonych i Gazetę Wyborczą w kontekście bezczynności Rzecznika Praw Obywatelskich?

Od kilku lat, Gazety Wyborczej nie biorę do ręki!

To jest, od czasu, gdy olsztyńskiemu dziennikarzowi z tego wydawnictwa panu Sz., kilka lat temu przekazałem informacje dotyczące działalności przestępczej wójta Piotra Karola P.. Wtedy uważałem iż dziennikarz z wybitnego czasopisma obiecując coś, nie zeszmaci się i dotrzyma danego słowa a temat ujrzy światło dzienne.

Przez kilka miesięcy byłem zwodzony.  W końcu znakomitemu twórcy słowa pisanego, dałem spokój.

Teraz najważniejsze!

Po jakimś czasie okazało się, iż wybitny dziennikarz, znalazł zatrudnienie,

właśnie u rzeczonego wójta Piotra Karola P.   

 

W imię niesienia pomocy krzywdzonym pracownikom, postanowiłem udzielić sobie dyspensy popierając poniższy tekst, gdzie widnieje napis Gazeta Wyborcza.

Jednocześnie apeluję o wsparcie zbiórki i wpłacanie datków

Andrzej Adamowicz

https://zrzutka.pl/r4wjk6

Gazeta Wyborcza krytykuje Adama Bodnara!

To nie wydawało się prawdopodobne, a jednak… Rzecznik Praw Obywatelskich Praw nie stanął – jak to zawsze deklarował – „po stronie ludzi”,  tym przypadku byłych pracowników sklepów sieci Biedronka, żyjących za nędzne renty. Stanął po stronie wielkiej korporacji – Jeronimo Martins, właściciela Biedronek.  Adam Bodnar odmówił złożenia skargi nadzwyczajnej w imieniu ośmiu pracowników Biedronek.  Domagali się oni zadośćuczynienia za lata wyzysku oraz naruszania ich godności poprzez zmuszania do pracy w warunkach urągających BHP (na przykład brak chociaż jednego wózka elektrycznego w sieci) a także za utracone zdrowie.

Takie zadośćuczynienie  za każdy miesiąc pracy w sierpniu 2009 r. wywalczyła przed Sądem Najwyższym   ich koleżanka, Katarzyna Wiktorzak. Sąd uznał wówczas, że praca w Biedronce rażąco naruszyła jej godność pracowniczą. Wobec jej koleżanek droga była zamknięta. Roszczenie się przedawniło.

Gdy było już to możliwe, byli pracownicy Biedronki złożyli pozew.  Od 2018 r.  Sąd Najwyższy przyjął bowiem, że okres przedawnienia roszczeń pracowniczych, dochodzonych na drodze cywilnej, a wynikających z przestępstwa wynosi 20 lat. Naruszanie przepisów BHP jest przestępstwem!

Byli pracownicy sieci przegrali w sądach sprawę o łamanie praw pracowniczych. Sądy uznały wręcz, że nie udowodniono, iż w Biedronkach nie naruszano godności pracowniczej (!) Skandal!

Ale przegrana wiąże się też z olbrzymimi kosztami sądowymi, jakie byli pracownicy muszą zapłacić Biedronce za ich prawników. I to w dwóch instancjach! W pierwszej instancji koszty te wyniosły 2,7 tys. złotych na osobę (łącznie ponad 20 tys. złotych), a w drugiej – 2265 złotych za osobę (łącznie ponad 17 tys. złotych). Mimo że co do zasady sądy od takich kosztów pracowników zwalniają, pracowników Biedronki nie zwolniono. Także sieć zadeklarowała, że nie odstąpi od ich egzekwowania przez komornika.

 

Część kosztów w kwocie ponad 20 tys. złotych za byłych pracowników Biedronki uiścił mec. Lech Obara, ich pełnomocnik pro bono. Do zapłaty pozostało jeszcze nieco ponad 17 tys. złotych.

Stanowisko rzecznika zszokowało nawet Gazetę Wyborczą. Skrytykowała ona postępowanie RPO (sic!), który nawet nie zakwestionował zasadności zasądzenia kosztów. A przecież Sąd Najwyższy nakazuje brać pod uwagę sytuację majątkową stron, oceniając zasadność obciążania kosztami byłych pracowników Biedronki.

Dziennikarka Małgorzata Kolińska-Dąbrowska zaangażowała się w sprawę osobiście, inspirując – wraz ze Stowarzyszeniem Patria Nostra – Centrum Praw Wykluczonych – zbiórkę pieniędzy na wspomniane koszty. Przegrani pracownicy są osobami schorowanymi, wyniszczonymi, utrzymującymi się z rent czy emerytur w wysokości1200 – 1400 złotych, lub pracujących dorywczo. Sieć sklepów Biedronka w Polsce zamknęła zaś rok 2019 przychodami rzędu 12,6 mld euro (!). Widoczna jest więc astronomiczna wręcz dysproporcja w osiąganych dochodach. Sytuacja finansowa stron jest nieporównywalna. Nie dostrzegł tego sąd. Nie dostrzegł tego i rzecznik praw obywatelskich…

Wszystko wskazuje więc na to, że u byłych pracowników Biedronek niebawem może pojawić się komornik, zajmując sprzęty domowe czy renty

Dlatego zwracamy się za pośrednictwem mediów o nagłośnienie tej sprawy oraz udział w zbiórce:

https://zrzutka.pl/r4wjk6

 

lub na konto bankowe Stowarzyszenia Patria Nostra, na który można wpłacać pieniądze, przeznaczone na koszty sądowe pracowników Biedronek (jest to rachunek tylko do tego celu, nie ogólne konto stowarzyszenia).

 

Stowarzyszenie Patria Nostra

Bank Pekao SA

nr rachunku: 22 1240 5598 1111 0011 0279 6558