Jak często na UWM „naruszono prawo, poświadczono nieprawdę i wprowadzono w błąd najpierw radę wydziału, a potem CK. (…)” .

Czy na UWM zapomniano art. 73 Konstytucji. Zgodnie z tym przepisem, „każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury.”

Czy były minister, wiceminister, rektor dawali przyzwolenie na takie działania na naszym Uniwersytecie i dlaczego?

Czy jest szansa na zmiany i przestrzeganie Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego pod przewodnictwem naszego rektora Jerzego Przyborowskiego? (załącznik nr 2 do Uchwały nr 2/2020) patrz poniżej na

„UNIWERSALNE ZASADY I WARTOŚCI ETYCZNE W PRACY NAUKOWEJ

Podstawowe, uniwersalne zasady i wartości etyczne, na których opiera się integralność i wiarygodność nauki odnoszą się do przedstawicieli wszystkich, bez wyjątku, dyscyplin naukowych. Ich przestrzegania należy wymagać od naukowców, od instytucji, w których prowadzą oni badania, a także tych, które finansują badania, zajmują się ich publikacją i organizacją życia naukowego, zarówno w ich wzajemnych relacjach, jak i w kontaktach ze światem zewnętrznym.

Do tych uniwersalnych zasad należą:

1) sumienność w prezentowaniu celów i intencji zamierzonych lub prowadzonych badań, w przedstawianiu metod i procedur badawczych oraz interpretacji uzyskanych wyników, a także w przekazywaniu informacji na temat możliwych zagrożeń oraz dobrze uzasadnionych przewidywaniach odnośnie do korzyści i możliwych zastosowań;

2) wiarygodność w prowadzeniu badań, krytycyzm wobec uzyskanych wyników, skrupulatność, troska o szczegóły i pieczołowitość w przedstawianiu wyników badań;

3) obiektywizm: opieranie interpretacji i wniosków wyłącznie na faktach, sprawdzalnym rozumowaniu i danych, które są możliwe do potwierdzenia przez innych;

4) niezależność od zewnętrznych wpływów na prowadzenie badań, zarówno wobec zlecających badania czy ekspertyzy, jak i od wpływów ze strony politycznych, ideologicznych, religijnych lub gospodarczych grup nacisku;

5) otwartość w dyskusjach z innymi naukowcami na temat własnych badań, co jest jednym z kluczowych warunków postępu w nauce, oraz przyczyniania się do gromadzenia wiedzy poprzez publikowanie wyników badań, jak również w uczciwym przekazywaniu tej wiedzy społeczeństwu;

6) przejrzystość dokumentowania badań naukowych gwarantująca dostępność danych po opublikowaniu wyników badań;

7) odpowiedzialność przejawiana wobec obiektów badań; badania, których przedmiotem są ludzie lub zwierzęta mogą być prowadzone jedynie wtedy, gdy jest to

 

niezbędne i zawsze z poszanowaniem godności człowieka i praw zwierząt, na podstawie zgody wyrażonej przez odpowiednie komisje ds. etyki, w tym komisje bioetyczne;

8) odpowiedzialność badacza za społeczno-gospodarcze i środowiskowe konsekwencje sformułowanych konkluzji;

9) sprawiedliwość i rzetelność w ocenie merytorycznej i etycznej pracy innych badaczy oraz w opiniowaniu i uznawaniu osiągnięć naukowych tych, którym się ono rzeczywiście należy, wyrażająca się we właściwym podawaniu źródeł i uczciwym uznawaniu ich udziału w osiągnięciach naukowych;

10) niewykorzystywanie swojego naukowego autorytetu przy wypowiadaniu się na tematy z poza obszaru własnych kompetencji;

11) odwaga w sprzeciwianiu się poglądom sprzecznym z wiedzą naukową oraz praktykom niezgodnym z zasadami rzetelności naukowej;

12) troska o przyszłe pokolenia naukowców przejawiająca się nie tylko w poszanowaniu i uczciwym traktowaniu współpracowników oraz staraniach o ich rozwój naukowy, ale także w zaznajamianiu ich z obowiązującymi standardami oraz normami etycznymi.”

Powyższe wątpliwości i wnioski, nasuwają się automatycznie po przeczytaniu artykułu Adama Sochy zamieszczonego w DEBACIE (22 listopada 2020 roku).

Z pozdrowieniami

Andrzej Adamowicz

M.Wroński: We wniosku profesorskim dziekana Wydziału Humanistycznego UWM poświadczono nieprawdę

 

Obszerne fragmenty habilitacji dr hab. Andrzeja Szmyta, prof. UWM, historyk, dziekana Wydziału Humanistycznego UWM, są w części parafrazowane, a w części przepisane do książki profesorskiej – zawsze z odpowiadającą bibliografią, Przeniesione treści są w zasadzie takie same, a autor nie sygnalizował, że tekst pochodzi z monografii habilitacyjnej – taki zarzut stawia dr hab. Marek Wroński na łamach listopadowego Forum Akademickiego.

Red. Wroński przypomina, że na początku 2019 r. nastąpił niebywały przypływ „energii naukowej” w naszym kraju i do końca kwietnia tegoż roku do Biura Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów spłynęły tysiące wniosków awansowych dotyczących wszczęcia przewodu habilitacyjnego i przewodu profesorskiego.
Powodem były zmiany prawa, które w okresie od 1 maja do 30 września 2019 r. zawieszały możliwość składania wniosków do CK, w związku z rozpoczęciem funkcjonowania od 1 czerwca 2019 r. Rady Doskonałości Naukowej (RDN). Od października wnioski awansowe są procedowane przez RDN na nowych przepisach, wśród których m.in. jest wymóg losowania recenzentów. Tak więc dla wielu naukowców, którzy od dłuższego okresu myśleli o habilitacji czy profesurze belwederskiej, czas nagle przyspieszył.

Dotyczy to też dziekana Wydziału Humanistycznego UWM. Red. Wroński rok temu opisał sprawę nieprawidłowego wszczęcia 19 marca 2019 r. postępowania profesorskiego w naukach humanistycznych przez macierzystą radę wydziału dr. hab. Andrzeja Szmyta. Zdaniem red. Wrońskiego, jest to jawny i poważny konflikt interesów.

Spóźniona książka profesorska

Głównym osiągnięciem naukowym dr. hab. Andrzeja Szmyta jest książka profesorska Przypadek czy fenomen miejsca? Publiczne szkoły średnie w Krzemieńcu w latach 1773-1939, która jakoby została wydana przez Wydawnictwo UWM w Olsztynie w roku 2018, co nie jest prawdą.

W przedstawionym tzw. wniosku profesorskim znajdowało się kilka egzemplarzy tej pozycji, która liczyła ok. 350 stron druku oprawionych w miękkiej okładce. Jak jednak sprawdziłem, w sierpniu 2019 r., kiedy chciałem kupić ww. książkę, w Wydawnictwie UWM poinformowano mnie, że pozycję wydrukowano na początku roku zaledwie w pięciu egzemplarzach, a dopiero obecnie planuje się pełny druk. Na początku grudnia 2019 r. redaktor naczelny Wydawnictwa UWM, mgr Aurelia Grejner, poinformowała mnie, że książkę wydrukowano w połowie lipca 2019 r, zaś egzemplarz obowiązkowy do Biblioteki Narodowej i innych bibliotek został rozesłany w połowie listopada 2019 r.

Recenzja wydawnicza dr hab. Janiny Kamińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego jest z końca lutego 2019 r., zaś recenzja prof. Artura Kijasa z 26 marca 2019 r.

Wszystko to pokazuje, że wóz znalazł się przed koniem i w chwili otwierania przez kandydata na profesora procedury awansowej główne osiągnięcie naukowe, jakim jest monografia profesorska, nie istniało. Oznacza to, że naruszono prawo, poświadczono nieprawdę i wprowadzono w błąd najpierw radę wydziału, a potem CK. (…)

Red. Wroński zauważył, że w tzw. książce profesorskiej autor opracował tematykę podobną do prezentowanej w jego monografii habilitacyjnej pt. Gimnazjum i Liceum Wołyńskie w Krzemieńcu w systemie oświaty Wileńskiego Okręgu Naukowego w latach 1805-1833 (UWM, Olsztyn 2009 r.). Po dokładniejszym porównaniu obu pozycji można znaleźć liczne autozapożyczenia. W artykule red. Wroński podaje przykłady takich zapożyczeń.

Podkreśla przy tym, że to nie jest zwykłe przeniesienie copy and paste stu kilkudziesięciu stron monografii habilitacyjnej. Jej obszerne fragmenty są w części parafrazowane, a w części przepisane – zawsze z odpowiadającą bibliografią. Powoduje to, że przeniesione treści są w zasadzie takie same. Takich obszernych powtórzeń nie powinno być w rzeczywiście nowej monografii. W sygnalizowanych fragmentach red. Wroński nie znalazł informacji, że tekst pochodzi z habilitacji.

Niektóre partie książki profesorskiej odnoszące się do lat istnienia Liceum Wołyńskiego w okresie II Rzeczypospolitej są ubogie w aparat naukowy, zwłaszcza źródłowy. Oparte są na literaturze, a głównym źródłem jest wydana w 2017 r. monografia Bożeny Gorskiej Rzeczpospolita Krzemieniecka albo Nowe Ateny (Kraków).

Daniel Beauvois: W książce A. Szmyta czytam własne wywody

Z kolei kilka lat wcześniej znany i ceniony badacz historii XIX wieku, francuski historyk i slawista, emerytowany profesor Uniwersytetu Panthéon-Sorbonne w Paryżu, doktor honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, Daniel Beauvois (ur. 1938) w książce Wilno – polska stolica kulturalna zaboru rosyjskiego 1803-1832, wydanej we Wrocławiu w 2010 r., zarzucił na str. 13-14 Andrzejowi Szmytowi nieuprawnione przejęcia z jego prac. Pisał m.in.: „O autorach pozwalających sobie na plagiaty nie będę pisał. Nie są godni wzmianki i miana naukowca. W zasadzie powinienem się cieszyć z uczciwie sygnalizowanych częstych zapożyczeń. Świadczą one o uznaniu dla mojej pracy. Cytaty wyrażają nawet bezdyskusyjność tego, co napisałem i jest to ogólnie praktykowane we wszystkich książkach historycznych. Kłopot się zaczyna, kiedy zapożyczeń jest naprawdę za dużo i odnoszę wrażenie, że czytam własne wywody. Tak się stało z dobrze skądinąd udokumentowaną nową monografią Krzemieńca [Gimnazjum i Liceum Wołyńskie w Krzemieńcu w systemie oświaty wileńskiego okręgu naukowego w latach 1805-1833, Olsztyn 2009 – MW], gdzie całe akapity mego tekstu są dosłownie powtórzone. Takich długich cytatów można tam naliczyć ponad setkę. (…) może autorzy postarają się (szczególnie w przypadku pracy habilitacyjnej) więcej dać od siebie”.

Red. Wroński nie znalazł żadnego faktu świadczącego o tym, aby dr hab. A. Szmyt publicznie odniósł się do tego krytycznego komentarza. (…)

Odpowiedź dziekana
Po ukazaniu się pierwszego artykułu Marka Wrońskiego na temat książki profesorskiej Andrzeja Szmyta („Vivat Academia, vivant plagiatores!” listopad 2019, Forum Akademickie) red. Wroński otrzymał list od prof. A. Szmyta, w którym m.in. napisał:

„Przede wszystkim chcę jednak zapewnić, iż problem z wydaniem owej książki oraz jej niedostępności w bibliotekach zaraz po jej wydaniu nie wynikał z chęci ukrycia czegokolwiek, aby w sposób niegodny uzyskać tytuł naukowy. Miało to troszkę inne podłoże, choć w opóźnieniu z przekazaniem bibliotekom egzemplarzy obowiązkowych było sporo mojej winy i tego wcale nie ukrywam. Sam się bowiem zobowiązałem, że książkę do bibliotek roześlę lub zawiozę osobiście. Niestety, największą rolę w niedopełnieniu tego zobowiązania odegrały moje problemy zdrowotne i rodzinne (moja operacja i śmierć Mamy), ale też troszkę problemy z drukiem całego nakładu (m.in. po pierwszej partii zmiana decyzji z druku książki w miękkiej oprawie, która ze względu na objętość zaczęła się rozpadać, na oprawę twardą). Poza tym, zamiast w pierwszej kolejności książkę rozesłać do bibliotek (nawet te «miękkie» egz.), z jej pierwszego rzutu (50 egz.) zostawiłem na Uczelni kilka egzemplarzy do procedowania wniosku profesorskiego, a większość (36 egzemplarzy) zawiozłem do Akademii w Krzemieńcu, bo zapowiadała się tam uroczystość jubileuszowa związana z Liceum Krzemienieckim, a przecież Krzemieńczanom książkę poświęciłem”.

Jak widać, prof. Szmyt nie zaprzeczył, że książki w marcu 2019 r. nie było. Jego matka zmarła 12 sierpnia 2019 r., zaś wizyta w Krzemieńcu miała miejsce w połowie października 2019 r. Autor otrzymał wówczas dyplom profesora honoris causa Akademii Humanistyczno-Pedagogicznej im. Tarasa Szewczenki w Krzemieńcu na Ukrainie i wziął udział w uroczystościach 200-lecia przekształcenia Gimnazjum Wołyńskiego w Liceum.

Rektor i Senat UWM zignorowali fakty ujawnione przez red. Wrońskiego i prawie jednogłośnie poparł wniosek profesorski

Mimo sygnalizowanych publicznie przeze mnie wątpliwości, a także apelu w listopadowym artykule (FA 11/2019) do ówczesnego rektora UWM, prof. Ryszarda Góreckiego, o dokładne zbadanie sprawy „poświadczenia akademickiej nieprawdy”, nie zrobiono tego. Senat UWM prawie jednogłośnie uchwałą nr 658 poparł 28 lutego 2020 roku wniosek „o nadanie dr. hab. Andrzejowi Tadeuszowi Szmytowi tytułu profesora w dziedzinie nauk humanistycznych w dyscyplinie historia”. Cała dokumentacja wniosku profesorskiego trafiła do Sekcji Humanistycznej CK, gdzie na początku września 2020 r. gładko przeszła procedurę recenzyjną. Nikt nie wspomniał, że przewód profesorski został otwarty bez skończonej książki profesorskiej, zaś tę dostarczono recenzentom najwcześniej dopiero pod koniec września 2019 r.

Na posiedzeniu Prezydium CK 28 września br. prof. Kazimierz Furtak, któremu w ostatniej chwili zgłosiłem zastrzeżenia i to, że mimo publicznego podniesienia w artykule prasowym, nie zostały one wyjaśnione, zadecydował o usunięciu wniosku profesorskiego spod głosowania prezydium nad zatwierdzeniem nominacji profesorskiej.

Jak wiem, Biuro CK poprosiło nowe władze rektorskie o wyjaśnienie, czy przedstawiona jesienią 2019 r. recenzentom książka profesorska była gotowa w marcu 2019 r., czy też ją podmieniono, na co są dowody ukazane powyżej. Uważam, że już tylko z tego powodu postępowanie profesorskie powinno być unieważnione, bowiem takie „kręcenie” datą wydania książki nie przystoi profesorowi. A młodzi naukowcy patrzą i później naśladują pana dziekana. Grono rektorskie UWM oraz koledzy z Sekcji Humanistycznej Centralnej Komisji zgodnie odwracają głowy.

Mam nadzieję, że sprawa wróci do Sekcji Humanistycznej CK z powodu wskazanych autozapożyczeń, które autor ma prawo wykorzystać w kolejnej książce na zbliżony temat, ale musi to jasno zaznaczyć. Tego zabrakło w łącznym, ok. 130-stronicowym tekście. Nie zauważył tych odautorskich przejęć żaden recenzent.
Marek Wroński

Od redakcji:
Zupełnie inaczej zachowały się władze UWM, gdy był głosowany wniosek o profesurę belwederską dla dr hab. Joanny Wojtkiewicz z Wydziału Medycyny UWM. Za to, że naraziła się ówczesnemu prorektorowi prof. Wojciechowi Maksymowiczowi (wydała oświadczenie, w którym sprzeciwiła się oferowaniu przez Instytut Terapii Komórkowych, w którym UWM ma udziały, pseudoterapii w postaci tzw. komórek za dziesiątki tysięcy złotych ludziom chorym na śmiertelne, straszne choroby m.in. stwardnienie zanikowe boczne SLA). Prorektor Maksymowicz na Radzie Wydziału apelował o odrzucenie wniosku dr hab. Wojtkiewicz, twierdząc, że ciąży na niej poważny zarzut wykorzystania cudzej pracy naukowej. Jak się okazało, oskarżenie na dr hab. Wojtkiewicz rzucił pupil prorektora Maksymowicza, któremu zawdzięcza stanowiska i karierę. W młodym wieku dr n. med. Łukasz Grabarczyk, został dyrektorem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie i kliniki “Budzik”.

Ta „praca naukowa”, to po prostu rutynowe badania pacjentów Szpitala Uniwersyteckiego rezonansem magnetycznym, opłacone przez NFZ, a te „dane naukowe”, to dane z karty pacjentów typu wiek, płeć, rozpoznanie i wynik rezonansu. Pani Wojtkiewicz wykorzystała te dane do analizy statystycznej oraz do oceny sensowności kierowania na badania rezonansem. Wybitny znawca prawa autorskiego dr Jan Piszczek na moją prośbę przeanalizował ten zarzut i stwierdził, że jest bzdurny i bezpodstawny, pani Wojtkiewicz nie naruszyła niczyich praw autorskich. Mimo to Rzecznik Dyscyplinarny UWM prof. dr hab. Zbigniew Wieczorek z całą powagą potraktował ten zarzut i skierował sprawę do Komisji Dyscyplinarnej. Od 3 lat dr hab. Joanna Wojtkiewicz jest „grillowana” i końca postępowania nie widać. N moje pytanie skierowane wiele miesięcy temu do dyr. Łukasza Grabarczyka, na czym polegała „naukowość” jego badań rezonansem, dyr. Grabarczyk nie odpowiedział.
Adam Socha”

Prawa pracownicze bronione przez Stowarzyszenie Patria Nostra – Centrum Praw Wykluczonych i Gazetę Wyborczą w kontekście bezczynności Rzecznika Praw Obywatelskich?

Od kilku lat, Gazety Wyborczej nie biorę do ręki!

To jest, od czasu, gdy olsztyńskiemu dziennikarzowi z tego wydawnictwa panu Sz., kilka lat temu przekazałem informacje dotyczące działalności przestępczej wójta Piotra Karola P.. Wtedy uważałem iż dziennikarz z wybitnego czasopisma obiecując coś, nie zeszmaci się i dotrzyma danego słowa a temat ujrzy światło dzienne.

Przez kilka miesięcy byłem zwodzony.  W końcu znakomitemu twórcy słowa pisanego, dałem spokój.

Teraz najważniejsze!

Po jakimś czasie okazało się, iż wybitny dziennikarz, znalazł zatrudnienie,

właśnie u rzeczonego wójta Piotra Karola P.   

 

W imię niesienia pomocy krzywdzonym pracownikom, postanowiłem udzielić sobie dyspensy popierając poniższy tekst, gdzie widnieje napis Gazeta Wyborcza.

Jednocześnie apeluję o wsparcie zbiórki i wpłacanie datków

Andrzej Adamowicz

https://zrzutka.pl/r4wjk6

Gazeta Wyborcza krytykuje Adama Bodnara!

To nie wydawało się prawdopodobne, a jednak… Rzecznik Praw Obywatelskich Praw nie stanął – jak to zawsze deklarował – „po stronie ludzi”,  tym przypadku byłych pracowników sklepów sieci Biedronka, żyjących za nędzne renty. Stanął po stronie wielkiej korporacji – Jeronimo Martins, właściciela Biedronek.  Adam Bodnar odmówił złożenia skargi nadzwyczajnej w imieniu ośmiu pracowników Biedronek.  Domagali się oni zadośćuczynienia za lata wyzysku oraz naruszania ich godności poprzez zmuszania do pracy w warunkach urągających BHP (na przykład brak chociaż jednego wózka elektrycznego w sieci) a także za utracone zdrowie.

Takie zadośćuczynienie  za każdy miesiąc pracy w sierpniu 2009 r. wywalczyła przed Sądem Najwyższym   ich koleżanka, Katarzyna Wiktorzak. Sąd uznał wówczas, że praca w Biedronce rażąco naruszyła jej godność pracowniczą. Wobec jej koleżanek droga była zamknięta. Roszczenie się przedawniło.

Gdy było już to możliwe, byli pracownicy Biedronki złożyli pozew.  Od 2018 r.  Sąd Najwyższy przyjął bowiem, że okres przedawnienia roszczeń pracowniczych, dochodzonych na drodze cywilnej, a wynikających z przestępstwa wynosi 20 lat. Naruszanie przepisów BHP jest przestępstwem!

Byli pracownicy sieci przegrali w sądach sprawę o łamanie praw pracowniczych. Sądy uznały wręcz, że nie udowodniono, iż w Biedronkach nie naruszano godności pracowniczej (!) Skandal!

Ale przegrana wiąże się też z olbrzymimi kosztami sądowymi, jakie byli pracownicy muszą zapłacić Biedronce za ich prawników. I to w dwóch instancjach! W pierwszej instancji koszty te wyniosły 2,7 tys. złotych na osobę (łącznie ponad 20 tys. złotych), a w drugiej – 2265 złotych za osobę (łącznie ponad 17 tys. złotych). Mimo że co do zasady sądy od takich kosztów pracowników zwalniają, pracowników Biedronki nie zwolniono. Także sieć zadeklarowała, że nie odstąpi od ich egzekwowania przez komornika.

 

Część kosztów w kwocie ponad 20 tys. złotych za byłych pracowników Biedronki uiścił mec. Lech Obara, ich pełnomocnik pro bono. Do zapłaty pozostało jeszcze nieco ponad 17 tys. złotych.

Stanowisko rzecznika zszokowało nawet Gazetę Wyborczą. Skrytykowała ona postępowanie RPO (sic!), który nawet nie zakwestionował zasadności zasądzenia kosztów. A przecież Sąd Najwyższy nakazuje brać pod uwagę sytuację majątkową stron, oceniając zasadność obciążania kosztami byłych pracowników Biedronki.

Dziennikarka Małgorzata Kolińska-Dąbrowska zaangażowała się w sprawę osobiście, inspirując – wraz ze Stowarzyszeniem Patria Nostra – Centrum Praw Wykluczonych – zbiórkę pieniędzy na wspomniane koszty. Przegrani pracownicy są osobami schorowanymi, wyniszczonymi, utrzymującymi się z rent czy emerytur w wysokości1200 – 1400 złotych, lub pracujących dorywczo. Sieć sklepów Biedronka w Polsce zamknęła zaś rok 2019 przychodami rzędu 12,6 mld euro (!). Widoczna jest więc astronomiczna wręcz dysproporcja w osiąganych dochodach. Sytuacja finansowa stron jest nieporównywalna. Nie dostrzegł tego sąd. Nie dostrzegł tego i rzecznik praw obywatelskich…

Wszystko wskazuje więc na to, że u byłych pracowników Biedronek niebawem może pojawić się komornik, zajmując sprzęty domowe czy renty

Dlatego zwracamy się za pośrednictwem mediów o nagłośnienie tej sprawy oraz udział w zbiórce:

https://zrzutka.pl/r4wjk6

 

lub na konto bankowe Stowarzyszenia Patria Nostra, na który można wpłacać pieniądze, przeznaczone na koszty sądowe pracowników Biedronek (jest to rachunek tylko do tego celu, nie ogólne konto stowarzyszenia).

 

Stowarzyszenie Patria Nostra

Bank Pekao SA

nr rachunku: 22 1240 5598 1111 0011 0279 6558

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przyjaciele.

W załącznikach, linku i tekście poniżej, zaproszenie do rozmowy na temat medycyny regeneracyjnej. W związku z tym, że w UWM działa od wielu lat Instytut Komórek Macierzystych (o czym pewnie niewielu wie), polecam wszystkim.

Oczy Wam się otworzą!
Pozdrawiam
Andrzej Adamowicz.

 

Szanowni Państwo,

 Komitet Biotechnologii PAN zaprasza na webinarium pt.  Wyzwania i możliwości medycyny regeneracyjnej: Raport EASAC z polskiej perspektywy”.

Spotkanie odbędzie się 25 listopada 2020 r. w godz. 10.00-14.00. 

 Informacja o webinarium ukazała się na stronie PAN – https://informacje.pan.pl/index.php/polecamy/3175-wyzwania-i-mozliwosci-medycyny-regeneracyjnej-webinarium

 Natomiast strona konferencji wraz z linkiem do logowania znajduje się pod adresem:

 http://konferencja.pan.pl/medycyna-regeneracyjna/

 

Informacje  o programie spotkania, prelegentach oraz sposobie połączenia z konferencją (bardzo prosty – wystarczy tylko podać imię i nazwisko, oraz adres email) znajdują się na podanej wyżej stronie

 Zachęcamy do zapoznania się z materiałami dostępnymi na stronie, w tym pełnym tekstem raportu EASAC (w j. polskim). „Medycyna regeneracyjna daje nadzieję na leczenie wielu poważnych chorób. Jednak dotąd jej skuteczność potwierdzono w niewielu przypadkach.  Mimo to prywatne kliniki – kierując się chęcią zysku – oferują terapie komórkowe o niesprawdzonym działaniu”. 

 Bardzo proszę o przekazanie tej informacji wszystkim, którzy mogą być zainteresowani. Udział w webinarium jest bezpłatny

 Serdecznie zapraszam!

 Józef Dulak

Zastępca przewodniczącego Komitetu Biotechnologii PAN 

Józef Dulak, PhD, DSc, Dr h.c.

Professor and Head

Department of Medical Biotechnology

Faculty of Biochemistry, Biophysics and Biotechnology Jagiellonian University Gronostajowa 7

30-387 Krakow

Poland

 

Department web: http://www.zbm.wbbib.uj.edu.pl/  (new) http://biotka.mol.uj.edu.pl/zbm/ (former)

EVBO web: http://www.evbo.org

 

 

 

17 września 2020 r. władze Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, przedstawiciele związków zawodowych i studentów, oraz reprezentanci olsztyńskiego oddziału Stowarzyszenia Rodzina Katyńska, spotkali się przy pamiątkowym głazie na Górce Kortowskiej, w Alei Ofiar Katynia, aby oddać hołd ofiarom napaści Związku Sowieckiego na Polskę.

Podczas uroczystości Niezależny Związek Zawodowy Pracowników Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego reprezentowali Andrzej Adamowicz – przewodniczący i Jerzy Gielecki wiceprzewodniczący.

Była to pierwsza oficjalna uroczystość na którą zaprosił związkowców z PRAWDY, Rektor UWM, dr hab. Jerzy Przyborowski.

28 października 2020 r, NZZP UWM PRAWDA będzie obchodził czwartą rocznicę istnienia!

Niestety, poprzednie władze Uniwersytetu nie dostrzegały nas.

Po zmianie Rektora, mamy nadzieję na dobrą współpracę, oraz na zamieszczenie na stronie internetowej UWM, informacji o istnieniu Związku Zawodowego Pracowników Uniwersytetu Warmińsko–Mazurskiego PRAWDA.

 

Panu Rektorowi dr hab. Jerzemu Przyborowskiemu życzymy sukcesów w budowie nowoczesnej społeczności uniwersyteckiej.

Andrzej Adamowicz

 

Przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

 

 

 

 

 

6 grudnia 2019 roku, Andrzej Adamowicz – przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM PRAWDA, przeprowadził wywiad z prorektorem UWM – prof. Jerzym Przyborowskim.

Andrzej Adamowicz:

Panie Rektorze, od kilku lat jest Pan jedną z osób, która kieruje Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim.

Tajemnicą poliszynela jest informacja, że będzie Pan jednym z kandydatów na stanowisko Rektora.

Czy ma Pan inną wizję funkcjonowania Uniwersytetu niż model preferowany przez Rektora Góreckiego?

prof. Jerzy Przyborowski:

Uważam, że zawsze musi się pojawić coś nowego. To nie może być tak, że jest kontynuacja w stu procentach.

Choćby z tego powodu, że musimy iść do przodu, dostosowując się to tego, co się zmienia. Nie można kontynuować cały czas jednej linii. 

W tych dwóch kadencjach, w których ja jestem prorektorem, można zauważyć jak podejście do rozwoju, strategia rozwoju się zmieniała.

Oczywiście te kluczowe elementy są w miarę stałe.

Na pewno zmieniają się potrzeby, w związku z tym trzeba szukać nowych narzędzi i nowych ludzi.  

Ja osobiście bardzo lubię działać z ludźmi. Zapraszałbym do współpracy, do współzarządzania…

O tych rzeczach będę mówił, jeżeli będę kandydatem. To wymaga przemyślenia…

A.A. – Mam nadzieję, że dowiem się wcześniej o tych propozycjach… przedstawimy to publice…

Myślę, że to się tak będzie odbywało, jak zawsze. Na pewno będą spotkania przedwyborcze.

To nie może być tak, że ogłaszamy termin wyborów i spotykamy się na wyborach. Oddajemy głosy i po wszystkim.

No nie!

Będą inni kandydaci. Trzeba będzie z tymi kandydatami rozmawiać. Przedstawić swoje koncepcje… to jest wpisane w charakter wyborów…

Dalej było dużo o problemach płacowych, jak to bywa między Pracodawcą i Związkiem Zawodowym, o ile związek ma jaja 😉

 

9 czerwca 2020

 

Panie Rektorze, 6 grudnia 2019 roku, coś Pan deklarował!?

Wtedy, mimo tego co podpowiadało mi doświadczenie, uwierzyłem Panu!

Minęło kilka miesięcy i co z tego zostało!? Proszę tylko nie mówić, że warunki, pandemia itp.

Proszę najpierw posłuchać siebie! Czy coś Pan słyszy?

Jak Pan nie wie, jak się zachować, to proszę zachować się przyzwoicie.

To prawda, że to się nie opłaci, ale proszę uwierzyć… warto!

A wtedy będzie Pan wielki!

Z poważaniem. Andrzej Adamowicz

Andrzej Adamowicz – przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM PRAWDA, poprosił prof. Jarosława Dobkowskiego – kandydata na Rektora UWM – o przedstawienie jego pomysłu na funkcjonowanie Uniwersytetu.


Gdy po raz pierwszy odtworzyłem nagraną wypowiedź prof. Jarosława Dobkowskiego, to od razu przyszła mi do głowy myśl:

Dlaczego tak późno powstało to nagranie?!

Wybory 10 czerwca, czyli… jutro, a wypowiedź kandydata na Rektora UWM jest rewelacyjna! Należało ją upublicznić przed… koronawirusem! 😉

Prof. Jarosław Dobkowski w krótkich, powiedziałbym żołnierskich słowach, jasno i klarownie, przedstawia swój pomysł na nowe otwarcie władzy na UWM.


Demokratyzacja! Decentralizacja! Deregulacja!

Moim zdaniem wybór jest prosty!

Kto chce kontynuacji władzy a’la Słońce Uniwersytetu, zagłosuje na prof. Jerzego Przyborowskiego.

Kto chce zmiany jednowładztwa i otwarcia się na głos ludu, bez obawy o swoje prywatne interesy, nie ma wyboru i zagłosuje na prof. Jarosława Dobkowskiego!

Gdybym nie znał życia i olsztyńskich układów, to postawiłbym wszystkie pieniądze na wygraną prof. Jarosława Dobkowskiego.

Łebski facet i koleś z charakterem musi wygrać!

No cóż. Po uwzględnieniu olsztyńskich realiów, wygraną prof. Jarosława Dobkowskiego przyjmę za kolejny cud nad Łyną 😉

Na koniec mojej… laudacji, cytuję końcowy fragment wypowiedzi prof. Jarosława Dobkowskiego, który jest miodem na moje serce.

Ja byłem przez wiele lat pracownikiem administracji i szkoda, że ostatnim moim szefem nie był kandydat na Rektora UWM 😉

prof. Jarosław Dobkowski

Nie może być też tak, że pracownicy administracyjni to grupa ryzyka. Oni też są pełnowartościowymi członkami naszej wspólnoty uniwersyteckiej.

Tak samo zasługują na troskę i gwarancję bezpieczeństwa. 

Moja mama przez wiele lat choć zajmowała stanowisko szefa kuchni w dużym przedszkolu, była zaliczana do grupy pracowników administracji i obsługi.

Ponosiła wielką odpowiedzialność. Przypominam jej dylematy, niepokoje. Przypominam kiedy nie raz płakała.

Zrobię wszystko by tak nie było w odniesieniu do naszych pracowników.  

 

 

Okazuje się, że prof. Jarosław Dobkowskikandydat na Rektora UWM – to człowiek o wielu interesujących obliczach. Oprócz prawa i wędkowania, jedną z jego pasji jest historia. Szczególną uwagę przywiązuje do historii regionu i miasta, w którym mieszka od ponad 20 lat, czyli Warmii i Olsztyna 😉

19 lutego 2020 roku, Jarosław Dobkowski uczestniczył w spotkaniu autorskim z Feliksem Walichnowskim, poświęconym powojennemu osadnictwu w Olsztynie.

Jarosław Dobkowski:

Jestem dziekanem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Jestem wnuczkiem osadników.

Co dla mnie jest bardzo ważne, moich dwóch dziadków było kolejarzami z lat 40-tych.

Od ponad 20 lat mieszkam w Olsztynie. Wcześniej mieszkaliśmy w Olsztynku z rodziną. Obecnie mieszkam na ulicy Kossaka 16.

W tym domu mieszkał przez wiele, wiele lat Stanisław Gasztołd. Jeden z pierwszych kolejarzy, który przybył do Olsztyna z Białegostoku.

Chciałbym na ręce doktora Feliksa Walichnowskiego przekazać kopie dokumentów.

Zaświadczenie z 19 marca 1945 roku, wydane przez kierownika biura Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, zaświadczające, że:

Stanisław Gasztołd udaje się do Prus Wschodnich celem pełnienia służby na PKP, samochodem w jedną stronę.

Stanisław Gasztołd był to monter sygnalizacji pierwszej klasy, zatrudniony na kolei od 1919 roku w Brześciu, a potem w Białymstoku.

Udał się do Prus Wschodnich jeszcze na podstawie ausweisu niemieckiego, podbitego przez Komisariat Milicji Obywatelskiej w Białymstoku i  Pełnomocnika Rządu na Okręg Mazurski w Olsztynie.

Przybył do Olsztyna – jak możemy wyczytać z formularza spisowego Komisji Likwidacyjnej – 20 marca 1945 roku.

Jak oświadczył w życiorysie:

Przybył jako jeden z pierwszych na Ziemie Odzyskane.

Jestem tu z synem, który ma orientację co do pewnych faktów historycznych, któremu chcę zaszczepiać także historię regionu, historię Olsztyna.

Który wie, kto to byli pierwsi kolejarze, czym przyjechali, czym się zajmowali. Wie, gdzie jest pochowany na Zatorzu pan generał.

Już jako pięcioletnie dziecko, ma pewną wiedzę i będę starał się wychowywać w poczuciu odpowiedzialności i na przyszłość, ale także w poczuciu tego co było.

 

BRAWO!

Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie kończy się okres specyficznej demokracji, trwającej od wielu lat pod przywództwem rektora prof. dr hab. Ryszarda J. Góreckiego.

Ryszard Górecki został pierwszym rektorem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w 1999 roku, po powstaniu tej uczelni w wyniku połączenia Akademii Rolniczo-Technicznej, Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie oraz Warmińskiego Instytutu Teologicznego.

Na stanowisku trwał do 2008 roku. W 2012 ponownie zostaje wybrany na rektora, a reelekcję na kolejną czteroletnią kadencję uzyskał w 2016 roku.

Lata funkcjonowania Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego pod władztwem rektora Góreckiego, to niewątpliwie lata sukcesu… inwestycyjnego.

Uniwersytet w tym czasie wzbogacił się o wiele wspaniałych obiektów, które bardzo dobrze świadczą o umiejętnościach menadżerskich i organizacyjnych rektora.

Natomiast wielu pracowników UWM źle ocenia kwestie demokratyzacji życia uniwersyteckiego i skłonność… umiejętność dzielenia się rektorską władzą.

Osoby konfliktujące się z pracodawcą boleśnie odczuwały efekty podejmowanych prób zwracania uwagi na nieprawidłowości lub dochodzenia swoich praw.

Kończyło się to zazwyczaj przegraną w sądzie lub w wersji miłosiernej… odsunięciem ze stanowiska.

Tu niewątpliwie umiejętności Pana Rektora, do zabezpieczenia swoich interesów w naszym prowincjonalnym grajdołku osiągały apogeum.

W jaki sposób rektor działał?
Przy pomocy jakich mechanizmów?
Jakich ludzi wykorzystywał do realizacji swoich celów?

Na te pytania odpowiem… w przyszłości.

Dziś w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim trwa walka o schedę po odchodzącym rektorze.

Obecna Rada Uniwersytetu, niewątpliwie współpracująca z kończącym władztwo rektorem, wskazała dwóch kandydatów na następcę rektora Góreckiego.

Pierwszy, to prorektor do spraw kształcenia i studentów dr hab. Jerzy Przyborowski, prof. UWM, od lat wchodzący w skład uniwersyteckiej koterii.

Drugi to dziekan Wydziału Prawa i Administracji dr hab. Jarosław Dobkowski, prof. UWM.

Od 10 do 12 marca 2020 roku do Uczelnianej Komisji Wyborczej, można zgłaszać innych kandydatów.

Statut Uniwersytetu został tak skonstruowany, że zgłaszanie kandydatów na stanowisko rektora przysługuje tylko elicie… tylko członkom Senatu.

Uprawnień do takiej czynności nie przewidziano innym członkom społeczności uniwersyteckiej, czyli jakiejś licznej grupie studentów, czy pracowników.

Bardzo jestem ciekaw czy znajdzie się piętnastu odważnych senatorów, którzy poprą kandydaturę kolejnych osób na stanowisko rektora?

Należy w tym miejscu zadać jeszcze jedno pytanie:

Czy znajdzie się kandydat – kamikadze uprawniony do ubiegania się o stanowisko rektora?

Już za kilka dni uzyskamy odpowiedź… przynajmniej na to pytanie 😉

Andrzej Adamowicz

Co na to UWM?

Medycyna regeneracyjna daje nadzieję na leczenie wielu poważnych chorób. Jednak dotąd jej skuteczność potwierdzono w niewielu przypadkach. Mimo to prywatne kliniki – kierując się chęcią zysku – oferują terapie komórkowe i genowe o niesprawdzonym działaniu. Takie nieetyczne praktyki niosą ryzyko dla pacjentów. Uwagę na problem zwracają europejskie akademie nauk w swoim najnowszym raporcie. (Raport ten szczególnie polecam rektorowi UWM, władzom rektorskim, Senatowi UWM, Radzie Uniwersyteckiej i całej społeczności uniwersyteckiej – przyp. A.Socha).

Dokument „Wyzwania i możliwości medycyny regeneracyjnej” ukazał się 2 czerwca 2020 r na stronie PAN (TUTAJ). Przygotowały go wspólnie organizacja EASAC, zrzeszająca 28 europejskich akademii nauk (w tym Polską Akademię Nauk) oraz FEAM, czyli Federacja Europejskich Akademii Medycznych. Swój wkład wnieśli również uczeni z naszego kraju.

• „Wyzwania i możliwości medycyny regeneracyjnej” – pobierz raport
• „Challenges and potential in regenerative medicine” – pobierz raport

Rozbudzone nadzieje

Choć badania nad tzw. komórkami macierzystymi trwają od wielu lat, to postęp w tej dziedzinie znacząco odbiega od rozbudzonych nadziei. Za terapie o wątpliwej skuteczności zdesperowani pacjenci często płacą w prywatnych klinikach ogromne pieniądze.

„Raport EASAC i FEAM przestrzega przed wybieraniem dróg na skróty i oferowaniem „cudownych” leków” – mówi prof. Józef Dulak (Uniwersytet Jagielloński) z Komitetu Biotechnologii PAN i dodaje: „Czas na zdecydowane działania dla dobra pacjentów, dla ich ochrony przed kosztownymi i potencjalnie niebezpiecznymi złudzeniami”.

 

Apel naukowców

Według ekspertów zgoda na zastosowania komercyjne niektórych terapii eksperymentalnych podejmowana jest przedwcześnie na podstawie niekompletnych danych. Powodem tej sytuacji jest presja wywierana przez firmy biotechnologiczne, konkurujące ze sobą na globalnym rynku.

Entuzjazm dotyczący medycyny regeneracyjnej doprowadził do poważnego rozdźwięku pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistymi możliwościami w praktyce klinicznej. Dlatego akademie nauk apelują do Unii Europejskiej (UE), aby stała na straży regulacji zdrowotnych w trosce o bezpieczeństwo pacjentów.

„Wyniki badań naukowych są dziś ważniejsze, niż kiedykolwiek przedtem. UE i ciała regulacyjne w poszczególnych krajach powinny dołożyć wszelkich starań, aby nie dopuścić do podważenia publicznego zaufania do nauki” – ocenia współautor raportu prof. Giulio Cossu z Uniwersytetu w Manchesterze.

“Z godną pochwały inicjatywą wystąpili ISSCR oraz EuroStemCell, ale ich działania zderzają się z obecnością zachęcających reklam dla pacjentów i ich rodzin, którzy desperacko szukają pomocy medycznej. Słaba dostępność danych prowadzi do konsekwencji natury etycznej. Połączenie słabej jakości nauki, która nie osiąga rzetelnych wyników, nierealistycznych oczekiwań pacjentów i działań pozbawionych skrupułów prywatnych klinik może doprowadzić do podważenia zaufania opinii publicznej, instytucji finansujących badania oraz służby zdrowia do medycyny regeneracyjnej”.

Przy tym “rozróżnienie pomiędzy akademickimi szpitalami klinicznymi, a prywatnymi klinikami stało się znacznie trudniejsze”.

Jednym z istotnych problemów w terapiach komórkowych jest to, że poszczególne terapie szybko przenoszone są do zastosowań klinicznych, czasem przy nikłych podstawach eksperymentalnych i powierzchownym zrozumieniu patofizjologii. Nawet jeśli testy kliniczne są prawidłowo zaplanowane i wykonane, ich wyniki stają się bezużyteczne, jeśli nie są podparte solidną bazą eksperymentalną. Przykładem są tutaj kontrowersje otaczające komórki macierzyste mezenhymalne, których zastosowania często oparte były na niewystarczających badaniach naukowych, co doprowadziło do nieuzasadnionych oczekiwań dotyczących ich wielorakich zastosowań (Sipp i in. 2018). Pomimo, iż osiągnięto postęp w zrozumieniu mezenhymalnych komórek macierzystych, potrzebne są dalsze badania nad nimi (Pittenger i in. 2019). International Society for Cell & Gene Therapy postuluje używanie nazwy mezenhymalne komórki zrębowe zamiast dotychczas używanej nazwy mezenhymalne komórki macierzyste (Viswanathan i in. 2019), ponieważ brakuje dowodów na to, że te komórki używane w terapii mają zdolność odnawiania i formowania zróżnicowanych tkanek.
(…)
W medycynie regeneracyjnej może występować brak dowodów normalnie wymaganych dla dopuszczenia na rynek produktów farmaceutycznych, a istniejące modele finansowania tylko pogarszają ten problem. Testy medycyny regeneracyjnej są zwykle prowadzone na małych próbach bez udziału grupy kontrolnej, często od razu na ludziach, tak więc trudno oszacować ryzyko dla pacjenta (Abou El-Enein i Hey, 2019).

(…) Przykładowo, autologiczną terapię komórkową uważa się za obiecującą w leczeniu stwardnienia zanikowego bocznego (SLA) z uwagi na zdolność komórek do wydzielania czynników neurotroficznych i modulacji odpowiedzi układu odpornościowego (Oskarsson i in. 2018). Jednakże w żadnej ze wczesnych prób klinicznych nie uzyskano istotnego potwierdzenia skuteczności, choć odnotowano subiektywne korzyści (Petrou i in. 2016).

(…) pacjenci nie zawsze zostają poinformowani o eksperymentalnym charakterze terapii.Ponadto stan ich zdrowia może wpływać na zdolność oceny ryzyka i korzyści.

Zalecenia z raportu

Eksperci EASAC i FEAM przygotowali następujące rekomendacje.
• Należy wspierać wysokiej jakości badania naukowe – od badań podstawowych do ich przełożenia na próby kliniczne.
• Decyzje o dopuszczeniu terapii na rynek muszą opierać się na wiarygodnych i powtarzalnych wynikach badań.
• Badacze muszą przestrzegać wytycznych dotyczących odpowiedzialnego prowadzenia badań oraz ich przełożenia na praktykę.
• Medycyna regeneracyjna powinna być wprowadzona do programu uczelni medycznych.
• Dobro pacjenta jest priorytetem, dlatego każda terapia musi być oparta na solidnych dowodach naukowych i konkretnych kryteriach skuteczności. Dobro pacjenta musi być priorytetem. Przy podejmowaniu decyzji o zgodzie na terapię eksperymentalną kluczowym kryterium dla pacjenta, przynajmniej w Europie, powinno być nieobciążanie go kosztami badań klinicznych
• Opinia publiczna i pacjenci powinni być chronieni przed dezinformacją poprzez zapewnienie dostępu do wiarygodnych źródeł wiedzy.

Stanowisko komitetu PAN
Warto przypomnieć, że Komitet Biotechnologii PAN od wielu lat ostrzega przed stosowaniem niepotwierdzonych terapii komórkowych. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie komitetu.
Źródło informacji: raport EASAC i FEAM
Informacja prasowa do pobrania – j. polski
Informacja prasowa do pobrania – j. angielski

KOMENTARZ

Raport po imieniu nazywa proceder, który od lat trwa na UWM, żerowania na chorych na straszną chorobę stwardnienie zanikowe boczne. Klinika Neurochirurgii „napędza” klientów – zdesperowanych chorych, chwytających się każdej nadziei i ich rodziny prywatnemu Instytutowi Terapii Komórkowych S.A., który kasuje od nich ogromne pieniądze. UWM ma 10% udziałów w ITK.

Pisałem już o tym TUTAJ,

Do dzisiaj nie doczekałem się odpowiedzi na moje zarzuty od prof. Wojciecha Maksymowicza kierownika Kliniki Neurochirurgii I byłego prorektora UWM, od lekarzy-neurologów z kliniki profesora, którzy jednoczesnie podają tzw. komórki odpłatnie, w prywatnej klinice ITK, po południu, 100 metrów od Kliniki uniwersyteckiej, za ciężkie pieniądze, od dziekana Wydziału Lekarskiego i od Komisji Bioetycznej. Wszyscy nabrali wody w usta. Jedyną odpowiedzią było wezwanie mnie przez kancelarię prawną w imieniu ITK do przeprosin i zapłacenia 30 tys. złotych. Odebrałem to jednoznacznie jako próbę ZASTRASZENIA I ROZWAŻAM ZGŁOSZENIE DO PROKURATURY. Milczy też Minister Zdrowia.

Adam Socha

Poniżej przedstawiam korespondencję Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM PRAWDA z władzami Uczelni, przed spotkaniem Kolegium Elektorów z kandydatami na nowego Rektora UWM.

 

„Szanowny Panie Przewodniczący,

na polecenie Rektora – prof. dr. hab. Ryszarda Góreckiego, w odpowiedzi na e-mail w sprawie dostępu do spotkania przedwyborczego z kandydatami na stanowisko rektora na kadencję 2020-2024 uprzejmie informuję, że zgodnie z § 6 Ordynacji wyborczej organizowanie spotkań kandydatów na stanowisko Rektora należy do kompetencji Uczelnianej Komisji Wyborczej.
Zgodnie z informacją, przekazaną wczoraj za pośrednictwem pracowniczej poczty elektronicznej, osoby nie będące członkami Kolegium Elektorów mogą zadawać pytania kandydatom za pośrednictwem swoich przedstawicieli w Kolegium.

Z poważaniem Maria S.”


W tym miejscu chcę powiedzieć, że nie kwestionujemy prawa Uczelnianej Komisji Wyborczej do organizowania spotkań, oczywiście to są jej kompetencje.

Doskonale również wiemy, że zadawanie pytań zarządzono tylko przez członków Kolegium Elektorów, tu trzeba zadać pytanie:

a co by się stało, gdyby pytanie mogli zadać inni uczestnicy spotkania?

i dlaczego ograniczono możliwość obserwowania spotkania z kandydatami bez możliwości zadawania pytań?

Dziś już mogą odbywać się spotkania w normalnym trybie z zachowaniem pewnych rygorów, dlaczego więc nie ma takiej formuły?

Uważamy, że każdemu członkowi społeczności akademickiej UWM, należy się możliwość obserwowania tego, co jest związane z wyborami a ograniczanie tego w takim stylu, jak to się dzieje obecnie, nie ma nic wspólnego z otwartością i jawnością tego procesu.

Cytuję Apel… zamieszczony kilka tygodni temu przez Pana, na stronie internetowej UWM:


Apel Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich

w związku z wyborami prezydenckim wyrażamy zdecydowany protest przeciwko upartym próbom forsowania przeprowadzenia wyborów prezydenckich w terminie 10 maja 2020 r., czy to w formie wymagającej obecności w lokalach wyborczych, czy to w formie głosowania zdalnego lub korespondencyjnego, wprowadzanego do przepisów w pospiechu i bez niezbędnej refleksji.
Wyrażamy przekonanie, że w obecnej sytuacji wybory w planowanym terminie absolutnie nie mogą mieć miejsca.
Ze względu na trudny do przewidzenia rozwój sytuacji epidemiologicznej wzywamy do podjęcia kroków zmierzających do przesunięcia terminu wyborów prezydenckich, tak aby wszyscy obywatele Polski mogli wziąć udział w tym doniosłym akcie, w warunkach zgodnych zarówno z duchem jak i literą demokracji.
Warunki przeprowadzenia wyborów muszą zapewnić bezpieczeństwo zdrowia głosujących i, co bardzo ważne, zachęcić ich do spełnienia tego tak ważnego obowiązku obywatelskiego.

Przewodniczący KRASP prof. dr hab. inż. Jan Szmidt

 

Czy uważa Pan, że odpowiedź Pana pracownika na nasz wniosek jest właściwa?

Ponownie w imieniu Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników UWM w Olsztynie, APELUJĘ o możliwość obserwowania spotkań z kandydatami na Rektora UWM.

Odmowa będzie świadczyła o tym, jak to napisano w czasopiśmie DEBATA, że tak naprawdę już dawno zadecydowano, że prorektor Jerzy Przyborowski zostanie „wybrany” na stanowisko Rektora UWM?

Z poważaniem

Andrzej Bronisław Adamowicz Przewodniczący NZZP UWM PRAWDA